7.5.13

Mam nadzieję, że będzie to początek cyklu, który, mimo wrodzonego słomianego zapału, dobije chociaż do części kilku. Dlaczego Macierzyńskie Zaskoczenia? Przez ten rok życie nasze przewróciło się co najmniej o 180 stopni, działo się sporo i dziać się będzie. Chciałabym tu przedstawiać sytuacje-momenty-odczucia związane z byciem matką, które wywarły na mnie największe wrażenie, może nie tyle mnie kształtują/kształtowały, ale które zostały w głowie, chociaż w formie kilku przemyśleń. A przy okazji i na wspominki się zbierze. To zaczynam. Enjoy!


Na początek petardy nie będzie. Hasło przewodnie - "Im dalej w las tym więcej drzew, znaczy mniej czasu"
Pamiętam nasze wspólne początki. Poród, wiadomo, pierwsze dni w domu, nieprzespane noce przerywane karmieniami. Pamiętam, że byłam zmęczona, niewyspana, ale udało mi się skończyć pisanie pracy, zdać parę egzaminów, a w międzyczasie na bieżąco zajmować się powinnościami domowymi, ba, nawet ksiązki czytałam. 
Teraz Lulka ma 13 miesięcy, a ja czuję, że coraz bardziej tracę kontrolę nad swoim czasem. W ciągu dnia:
  • należy ugotować obiad i dla niej i dla nas, osobno bo bez soli, tłuszczów, smażeniny, a my starzy to co zostało w lodówce;
  • należy odkurzyć mieszkanie, bo dziecko raczkujące to dziecko zjadające wszystko z podłogi, łącznie z martwymi pająkami (ok, mam nadzieję, że już był martwy, ale..... co to za różnica ?);
  • nie zostawię już jej na macie i: "Baw się dziecko, a ja będę do Ciebie gadać jednocześnie zmywając, kurze ścierając, pranie wieszając, a niech mnie, nawet gazetkę czytając". Och nie, teraz jest: "Baw się ze mną mamo, baw aktywnie, nie możesz siedzieć, masz biegać za piłką, klocki układać, pokazywać kwiatki na parapecie i pieska tam hel na polu, bo jak nie to włączam opcję marudy";
  • nie ma spania po 3 godziny, dwie drzemki po godzince to "Matko moja dla mnie wystarczająco"
  • 4 posiłki karmione łyżeczką, sukcesem, gdy posiłek nie trwa dłużej niż 30 minut. Przeliczyć łatwo, a do tego trzeba po tym każdorazowym burdello posprzątać;
  • spacer z placem zabaw - wiadomo;
  • I przydałoby się matko, byś już uczyła nocnikowania, samodzielnego jedzenia, czytała dziecku co najmniej 30 minut dziennie codziennie i broń boże nie wyręczała się bajeczkami, bo za mała jeszcze przecież (oprawa artystyczna inhalacji się nie liczy ;).
I całkiem możliwe, że stałam się jakąś rozlazłą ślompą, co to nie potrafi się ogarnąć z dzieckiem jednym przy boku (a co by było z większą gromadką?). Albo miałam wybitnie niewymagające dziecko na początku. Raczej jednak opcja związana z kolejnym przysłowiem: "Małe dzieci mały kłopot, duże dzieci mało czasu" wydaje się być bardziej przekonywująca. I tak jakoś tkwię sobie w wiecznym niedoczasie, ciesząc się z faktu, że w przyszłości ten niedoczas będzie jeszcze wieczniejszy.

A dlaczego zaliczam to do eMZetki? Bo jak na początku byłam bardzo zmęczona, to teraz jestem zmęczona bardzo chronicznie. I nikomu proszę nie wierzyć, jak mówią, że jak już dziecko przestanie być niemowlakiem i będzie się bardziej zajmować sobą, to matka (ojciec) sobie w końcu odpocznie - a takimi historiami mnie faszerowano. Guzik prawda, guzik z pętelką. A jeszcze nawet do chodzenia nie doszłyśmy...

4 komentarze:

  1. Ja sobie gotowanie ułatwiam troszkę tak że raz w tyggotuje wielki gar rosołu i wekuje go w 3l słoiki- Mam bazę na zupę, a w sumie 6 baz na cały tydzień. Dodaje tylko pomidbory albo buraczki i ziemniaki, albo kalagfiorka i mam codziennie inną zupę. Żałuje że dopiero przy trzecim dziecku przyszło mi to do głowy.

    Mnie karmiono że jak ma się dzieci rok po roku to śwwietnie bo się będa razem bawić i będzie ogólna sielanka, będę sobie lezeć i pachnieć! Generalnie teraz jak się zaczęli razem bawić to bójki mamy w domu takie że słyszy cały blok, czasem ręce, cycki i wszystko inne mi opada

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny pomysł z taką bazą do zup. Ja sobie ułatwiam jedynie gotowanie dla małej, tzn. robię jej większe porcje i mrożę, jak trzeba na szybko to wyciągam zapasy, 10 minut rozmrażania i gotowe.
    Ja też tak słyszałam, że niby łatwiej z dziećmi rok po roku, ale moja mama mnie naprostowała, więc tym bardziej czapki z głów dla Ciebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie na przykład szokuje, jakim cudem wstanie, sik, ubranie i wymycie zębów (zazwyczaj bez śniadania itp) może zajmować ok 1,5h!!! a te wszystkie złożone procesy - kąpiel, obiad - pochłaniają całe popołudnie (oczywiście wraz z uroczą otoczką, polegającą na myciu ściany, podłogi i krzesełka w przypadku obiadu, a wycieraniu podłogi, ścian, sufitu i przedmiotów łazienkowych w przxypadku kąpieli...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, tak. Samo nocnikowanie to 30 minut czasem :) Chyba zacznę książki czytać sobie przy jej nocniku ;)

      Usuń