Dziecko to fantastyczny katalizator interakcji międzyludzkich. Najlepiej to widać na spacerach. Zapomnij o spokojnym spacerku z głową w chmurach lub planowaniem listy zakupów. O nie! Teraz jesteś mamą, więc kroczysz dumnie z wózkiem. I co się dzieje?
Starsze panie (zwłaszcza użytkowniczki komunikacji miejskiej) najczęściej zachwycają się: "Jakie piękne oczka!, Jak się pięknie uśmiecha!, Jaka radosna!" Co tu dużo mówić, moje córa najpiękniejsza jest na świecie ;) Inne matki zapytują: "A jak to możliwe, że pani córka tak pięknie zjada sama wafelek ryżowy"? Bo ma 12 zębów, hello! W ogóle to najmilsi zazwyczaj są lokalni żule - oni najchętniej zaczepiają małą (ja z trwogą staram się unikać ich kontaktu fizycznego) i z chęcią rozdają jej cukierki. Z góry przepraszam wszystkich żulików, ale te zdobycze od razu lądują w najbliższym koszu na śmieci.
Sama Lulka ochoczo zaczepia inne dzieci wdając się z nimi w rozmowy. Widać, że posługują się tymi samym językiem, nawet dźwiękosylaby wydają takie same i wzajemnie sobie odpowiadają - dowodem codzienne konwersacje balkonowe z chłopcem mieszkającym 2 czy 3 piętra wyżej - notabene nawet nie wiem jak wygląda. Ach te sąsiedzkie stosunki!
Ale zdarzają się również sytuacje śmiesznostraszne. Przykład dzisiejszy: spacerujemy po lokalnym placu targowym, znanym wszystkim Krakusom, a tu starszy pan podchodzi i tako oto rzecze: "Biedne dziecko, kazali wstać tak wcześnie, zamiast sobie pospać!" Kij w oko, że to dziecię mnie obudziło i to raczej ja wyglądam jak zombie a dziecię jak świeżo wyspane.
Hitem była natomiast reakcja jednego pana na głośne "tata" moje Lulki. Pan się zaperzył, nabrał powietrza i ryknął: "Ja nie jestem twoim tatą, słyszysz, nie jestem twoim ojcem". Notabene, pan był w wieku mocno leciwym, ale oczywiście jesteśmy wolne od stereotypów.
A na koniec panowie robotnicy - oni to zawsze wiedzą co powiedzieć. Szłam z pustym wózkiem po Lulkę do żłoba. A panowie: "Czy czegoś Pani nie zgubiła?"
Miłego dnia! Ja idę szykować letnią zupę z łupów targowych.
o tak... psy i dzieci:) Mam to szczęście wychodzić czasami z dwoma psami i M. w nosidełku na spacer. Już wszyscy w okolicy nas znają! A jak się zdarza wyjść do sklepu samemu, to nawet niektórzy na "dzień dobry" nie odpowiadają - bo mnie samej nie rozpoznają:) Miłego dnia!
OdpowiedzUsuńTo w ogóle masz pełną menażerię. Ale za to masz czasem szansę przemknąć incognito ;) Miłego!
Usuńuśmiałam się, szczególnie z panów robotników :) Świetny tekst
OdpowiedzUsuńDzięki :) A panowie robotnicy to mi wtedy cały dzień poprawili :)
OdpowiedzUsuńhahaha może pan miał coś na sumieniu że tak się wypierał :D :D
OdpowiedzUsuńTeż mi się wydaje, że święty to on nie mógł być;)
Usuń