Gdy spotkają się dwie osoby nadchodzi rozmowa. A gdy mówi tylko jedna to jak to nazwać: rozmowa jednostronna, monolog na dwie głowy?
Mam tylko słuchać, potakiwać, doradzać? Ok, nie ma sprawy. Tylko nie zdziw się, że nie będę dążyć do kolejnego spotkania (jeżeli tylko nie jesteś moim szefem - to już inna para kaloszy).
Rozumiem Twoje troski, obawy, nieszczęścia. Jestem do dyspozycji, a
Ty z tego korzystasz. Tylko czemu wyłącznie wtedy, gdy Ty sobie nie
radzisz?
Chciałabym, byś zapytał co u mnie. Choćby Cię to nudziło niezmiernie pozwól dać sobie opowiedzieć z czym zmagam się teraz. Co mnie boli, co raduje, a do czego dążę. Naprawdę jestem w słowach zwięzła. Ale pewnie zbyt mało, bo po trzech zdaniach i tak zmieniasz temat. Widzimy się tak rzadko i ciągle chcę wierzyć, że i Ciebie interesuje jak sobie radzę z codziennością
I nie dziwi Cię, że coraz częściej na Twoje pytania odpowiadam krótko. Że dobrze, że źle, że jestem zmęczona lub podekscytowana. I Tobie to wystarcza. Nie wnikasz w powody. A ja zbyt mało śmiała jestem, by narzucać się zbyt mocno.
Nazywasz mnie swoim przyjacielem. Nie mam serca ni odwagi, by zaprzeczyć. Nie chcę Cię zranić, urazić, rozczarować. Lecz już dawno przestałam Cię za niego uważać.
"Nikt nigdy Ciebie nie zrozumie" czy jakoś tak przeczytałam niedawno w książce...
OdpowiedzUsuńTo jedna strona medalu. Gorzej, gdy nawet się nie próbuje.
UsuńGoodbye my friend...
OdpowiedzUsuńPowiedzieć do widzenia chyba jeszcze nie potrafię.
UsuńJeśli chodzi o chłopa z takim podejściem to trza nim rzucić o ziemię żeby się otrząsnął.
OdpowiedzUsuńW każdym innym przypadku: zrywam kontakt. Nie mam czasu ani zdrowia dla ludzi takiego pokroju,
To się nazywa szczęście jak chłop z tych gadatliwych :)
UsuńIle ja bym dała, by ten mój rozmowę zagaił, nie mówiąc już o zwyczajnej rozmowie o zadku Maryni ;)
Usuńod dawna mam takie same przemyślenia dotyczące kilku osób...
OdpowiedzUsuńjak komuś czegoś trzeba to wie gdzie przyjść, zadzwonić, ale gdy ja potrzebuję dziwnym trafem nikt nie ma czasu, jest strasznie zajęty, albo od razu po kilku moich słowach stwierdza, że on/ona ma gorzej ....
olać? nie umiem, za bardzo się przejmuję chyba...
O tak, licytacja kto ma gorzej to jakaś plaga. Czy to jest wyznacznikiem czegokolwiek? CZy jak mi dobrze to jestem ułomna?
UsuńTakie...życiowe. I prawdziwe. Niestety :( Przeczytałam i pomyślałam o mojej przyjaciółce...
OdpowiedzUsuńDzięki. Wzięte prosto sprzed dwóch dni.
UsuńPomyślałam o jednej osobie. Bardzo bliskiej. Smutno...
OdpowiedzUsuńInaczej nawet niż "smutno" napisać nie można. Bo często to kilka lat wspólnych, a potem coś się zmienia...
UsuńKiedyś gdzieś przeczytałam, że niektóre znajomości tracą datę ważności i coś w tym jest. Chociaż to przykre to niestety część z nich, nawet przyjaźni, nie przechodzi próby czasu i zmian jakie zachodzą zarówno w nas jak i w naszych przyjaciołach.
OdpowiedzUsuńJeśli zaś chodzi o niewerbalnych małży, to ja nie mam skrupułów, ciągnę za język i nie czekam aż zapyta co tam, sama opowiadam. Dochodzi do tego, że jak czasem mi się nie chce, to pyta czy się dobrze czuję:)
Termin ważności - podoba mi się. I kurczę tyle w tym racji. Bo kto powiedział, że przyjaźń koniecznie musi być po grób?
UsuńA co do małży: to ja taka fochowa bywam: nie pyta, nie powiem, a potem w odpowiednim momencie wygarnę ;)
Mocne slowa. Czasem tak w zyciu bywa, ze ludzie ktorych tak bardzo kochalismy zmieniaja sie nie do poznania. Czasem to my przystawalismy na wszystko, byle by miec swiety spokoj, ale teraz mamy juz tego po dziurki w nosie i tolerowac nie bedziemy. A czasem, to by sie zmieniamy i ludzie ktorych cenilismy nie sa juz dla nas nikim specjalnym. Oj tak to bywa.
OdpowiedzUsuńDobrze mówisz. I sobie myślę, czy wtedy przyczyna ma rzeczywiście jakieś znaczenie?
Usuń