17.10.13

Komentarz dostałam do starego posta o Trzech Zetkach. I czytając na nowo te wypociny to naszło mnie, że sporo się od czerwca zmieniło. Chyba przede wszystkim znużenie przestało doskwierać. Zmęczenie teraz jakoś bardziej wieczorami obezwładnia.... ale o czym innym chciałam.
 
O zadaniowości znów. Ale krótko bo wena, siły i wszystko inne mnie opuszcza.

Matka zrozumiała bowiem, że Matką będzie się już zawsze. Czy dziecię będzie tu i teraz w pieluchy jeszcze robić czy za 20 lat wyjedzie do Honolulu. I całą swoją zadaniowość, zaliczanie kolejnych czynności, etapów może sobie włożyć głęboko, daleko.
 
Nie jest prosto i wygodnie jak odfajkowywanie kolejnych zleceń w pracy. Nie można się wyłączyć i pracy zmienić, gdy ma się jej dość. Nie możesz szefowi nakrzyczeć, że masz go w dupie i wypisujesz się z tej bajki. To znaczy możesz, ale wiele to nie zmieni, bo i tak za chwilę musisz szefowi obiad ugotować, śliniak zawiązać, a po wszystkim na nocnik wysadzić.

Tak więc w głowie już zostaje ta świadomość, że dostałaś etat na całe życie. Świadomie czy nieświadomie - sprawa drugorzędna. Ważne jest, czy się z tym godzisz i mniej czy bardziej akceptujesz, bo będąc Matką to już z dnia na dzień nie możesz sobie bumelować. Bo ktoś musi tę zupę na jutro zrobić, a składniki same do domu nie przyjdą.

16 komentarzy:

  1. Prawdę powiadasz:) Odhaczyć można pranie, obiad przebraną pieluchę, ale nie opiekę nad dzieckiem samą w sobie. no przynajmniej nie przez 20 pare lat...Co do tych 3 Zetek...Chyba większość kobiet siedzących w domu z dzieckiem dopada czasem taki marazm. I szczerze mówiąc trudno mi uwierzyć w to, że są kobiety, które poswięcają niemalże 100% swojej uwago dziecku zabawiając je i wypełniając mu czas w 100%..To przecież niezdrowe i dla matki i dla dziecka;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 100% oddanie to nie dla mnie. I chyba aż takich nie ma. Bo jak robić i żyć wyłącznie pod kogoś. Ale z drugiej strony biorąc pod uwagę rodziców zajmujących się osobami niepełnosprawnymi.... Ciężka sprawa.

      Usuń
  2. Dobrze Matka prawi!
    Jak się ju zpogodzimy z sytuacją ciężkiej prcacy do końca życia to odrobina uśmiechu bardzo pomaga przetrwać do śmierci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I może to nawet być uśmiech przez łzy. Lub jak ostatnio u mnie - śmiech histeryczny ;)

      Usuń
  3. I znowu trafnie! Trzeba się pozytywnie nastawić do tego etatu. Szef wymaga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szef wymaga i nawet nie można go sobie zmienić. Co za pech ;)

      Usuń
  4. Prawda to, prawda. Opieka nad dzieckiem to praca na pięć etatów i to bez urlopu, ale praca, z której można czerpać bardzo dużo satysfakcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I sporo pewnie zależy właśnie od nastawienia. Cały czas się tego uczę.

      Usuń
  5. cała prawda o byciu matką - etat na całe życie... i to właśnie matki dużo bardziej niż ojca, bo ten chociaż w nocy się wysypia, bo płaczu dziecka przez sen nie słyszy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Upss, to u nas na odwrót, ja nocami głucha i to Ojciec kasze dzieciu podaje o trzeciej nad ranem ;)

      Usuń
  6. Oj tam oj tam - od razu etat!
    Przecież to jak bezterminowe wakacje!!! ;ppp

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A do pełni szczęścia brakuje tylko rajskiej pogody ;)

      Usuń
  7. Dobrze powiedziane. Teraz trzeba tylko znaleźć siłę i motywację, żeby to zaakceptować, ale chyba pozytywne chwile z Szefem właśnie to zapewniają:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno bardzo pomagają ;) Zwłaszcza, gdy jest jeszcze coś innego niż samo macierzyństwo. O ironio!

      Usuń