27.11.13




I przyszedł czas odszczekać słowa. Pokajać się i przyznać, że czasem człowiek się myli.
Bywszy flufciłam i na przychodnię moją i na lekarzy z owej przychodni, a dzisiaj takie mega zaskoczenie a posłańcem Mąż i Ojciec.

Był on dzisiaj z dzieciem na sprawdzenie tego zrzucaniem czapki wywołanego kaszlu, bo cosik za długo się panoszy.

Dziecię osłuchane, oglądnięte z każdej strony. Diagnoza na szczęście łagodna: perfidny kaszel bez nacieków. A zalecenia? Syrop na odkrztuszanie, syrop z cebuli, inhalacje i bańki.

Tak, tak moi mili. Sama nie wierzyłam jak chłop mi relacjonował. Żaden ci tam antybiotyk, żadne silne chemikalia, ino najzwyklejsze bańki. Ja nawet nie wiedziałam, że dziecku takiemu półtorarocznemu bańki można stawiać. A tu się okazuje, że i owszem. Cztery na plecy na pięć minut. Jeden raz. I obserwować.

I rzekł to był jeden z lekarzy, do którego miłością nie pałam z racji jego niskich zdolności interpersonalnych, ale oddać mu trzeba, że rzeczywiście dobrym znachorem jest. 

Sama procedura baniek stawiania to osobna historia, okupiona łzami, smutą i przeciągłym "brawo", które o dziwo jakoś dzieciu się kojarzy z wizytami u lekarzy i wszelkimi zabiegami. 

Oby pomogło, bo na słowo "bańki" dziecię chwilowo reaguje książkową podkówką.

Zdjęcie stąd

23 komentarze:

  1. I wcale sie dziecku nie dziwie. Pamietam,ze w dziecinstwie banki to byl moj najgorszy koszmar.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie przepadałam, zwłaszcza jak miałam takie wielkie słoje stawiane. Te współczesne to luzik, fajnie można siłę podciągania skóry kontrolować. Ja mam jednak nadzieję, że dziecię się przekona. Coś dzisiaj już wspominała bez wielkiego grymasu.

      Usuń
  2. Kiedyś bańki ogrzewane podpalonym wacikiem ze sprytką faktycznie były straszne, ale teraz są cuda próżniowe :) Nic nie boli, a i na spacer można normalnie wyjść już po pół godziny :) Polecam :D PS. Bańki zdrowym dzieciom podnoszą odporność - o ile są kładzione zgodnie z instrukcją ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie próżniowe :) My na sobie stosujemy, zwłaszcza Mąż, ale nie spodziewałam się, że takiemu szkrabowi już można. Można :)

      Usuń
  3. Bańki znam tylko z opowiadań, i chyba dobrze mi z tym, bo mnie sformułowanie "stawianie baniek" przeraża ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ALe to wcale nie jest straszne ani nie boli. Trochę tylko podciąga skórę co daje dziwne uczucie, ale tylko na początku. No i efekt estetyczny za ładny nie jest: jak salami wyłożone na plecach ;)

      Usuń
  4. Może jak chłopa drugiego z dzieckiem zobaczył to zaczął gadać po ludzku doktor

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli teraz tylko chłopa puszczać? Coś w tym jest. Mnie kiedyś ochrzanił, że receptę czytam, bo przeciez "i tak nie wiem co jest tam napisane, a wszyscy od razu czytają i tak im to nic nie mów". Ano wiedziałam i rozczytałam. Taki gbur.

      Usuń
  5. Pamiętam jak Młodej mama znajomej stawiała bańki....masakra......oby szybko minęło! Co do zaleceń lekarza, syrop z cebuli? Usłyszeć to od babci - tak, ale od lekarza? Nigdy....a szkoda, bo dobra metoda:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mała na syropie od paru dobrych tygodni jedzie. I w sumie wszyscy pediatrzy z którymi rozmawiałam to mówili, żeby nie przestawać dawać, nawet profilaktycznie (choć ja o te zęby się troche obawiam).

      Usuń
  6. Moja babcia zawsze dziadkowi banki stawiala. Ja przygladalam sie tylko z przerazeniem w oczach. Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to gorzej wygląda niż się wydaje, taka podchodząca skóra i te placki podbiegnięte krwią ;)

      Usuń
  7. Ja w swoim życiu miałam chyba z milion razy bańki stawiane i jedyne, czego nie lubiłam w nich to momentu "stawiania" (bałam się, że mi przypalą włosy xD). Może i dzieć polubi?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, ten moment i ewentualny smrodek przypalanego ciała, choć samego przypalania przecia nie ma.
      Mam nadzieję, że polubi, zwłaszcza że mamy te bezpieczniejsze dla dzieci - bezogniowe.

      Usuń
  8. o, a ja za to uwielbiałam jak mama stawiała mi bańki :) chyba jestem jakimś dziwadłem ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. pamiętam bańki ze swojego dzieciństwa. Byłam wątłym i chorowitym dzieckiem:) pozdrawiam i jak znajdziesz chwilę zapraszam na bloga dla Mam i o Mamach, którego rozwijam:)

    http://www.alelarmo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, zaglądnę. No i powodzenia w blogowaniu!

      Usuń
  10. Dzięki wielkie! Juz zaglądam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bańki a kysz!
    Nigdy nie miałam i chyba nigdy nikomu nie postawię - taka anty bańkowa jestem ;)
    A że lekarz antybiotyku z automatu nie przepisuje to się chwali!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też kiedyś antybańkowa byłam, może też trauma z dzieciństwa, ale odkąd się przemogłam to jakoś daje radę. I rzeczywiście to działa :)

      Usuń
  12. Ojej, nie wyobrażam sobie stawiania baniek. Sama to robiłaś? Lekarz nie zły, byłabym zaskoczona jeszcze bardziej niż jestem sobie to w stanie wyobrazić... Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robiliśmy we dwoje z Męźem. Jedno trzymało wyrywające się dziecię drugie stawiało. W wielkiej histerii ale wytrzymała te 5 minut. Pozdrawiam i ja ;)

      Usuń