17.11.13

Nie płakałabym w kącie, bo dziecię kolejny raz mnie odrzuca, a na tapecie tylko Ojciec, tylko pogodziłabym się: ten typ tak ma.

Nie zamartwiałabym się, że ściana porysowana kredkami i zamiast wkurzania się, że gumka do mazania to jakaś ściema, machnęłabym ręką i rozsądnie stwierdziła, że przecież to dopiero początek interakcji dziecię-kredki-ściana.

Nie zaprzątałabym sobie głowy wymyślaniem zabaw jakichś edukacyjno-rozwojowo-interakcyjnych-ulala!, tylko siedziała ze smartfonem w łapie raz po raz rzucając okiem tylko czy dziecię sobie jeszcze krzywdy nie zrobiło.

W czasie drzemki dziecia spałabym i ja zamiast wymyślać sobie tysiące super-pilnych rzeczy do zrobienia. 

Nie wkurzałabym się trzema praniami suszącymi się równolegle w łazience, pokoju i balkonie, smęcąc że nic nie wyschnie i wszystko zgnije. Nie zgniło.

Nie zmieniłabym nastroju od szczęśliwości rajskiej do "ja-pierdolę-mam-to-wszystko-w-dupie" w ciągu godziny. Bez wyraźnej przyczyny, dodajmy.



I nawet nie mogę tego zrzucić na PMSa. 

17 komentarzy:

  1. Mieć ten luz co nasi mężowie;) Choć przez chwilę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to to to, chyba tego najbardziej zazdroszczę ;)

      Usuń
  2. No i przymknęłabyś pewnie oko na wszechobecny bajzel - bo przecież bajzel sam sie sprząta (najczęściej rękoma kobiety, więc dla panów = sam...) i wiele, wiele innych. Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja mam podobnie. Z tym nastrojem też:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pojęcie bałaganu w oczach kobiety i mężczyzny bardzo się różni ;)

      Usuń
  3. He he to się komuś oberwało :PP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, ze nawet nie. Bo co on winny, że ma czasem duużo lepsze nastawienie niż sfrustrowana matka?

      Usuń
  4. Cudowne marzenie... tez bym tak chciała, ale obawiam się, czy mój mąż poradzilby sobie w mojej roli? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam takie podejście, że chłop też by sobie poradził. Może inaczej, może szukajac innych rozwiązań ale zapewne nie gorzej od nas. Nic tylko z nich korzystać, ale z tym już jak wiadomo ciężej ;)

      Usuń
  5. widziałam, że nominowała Cię już Kasia
    nominowałam Cię i ja
    http://moje-szczescia-trzy.blogspot.com/2013/11/versatile-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olaboga! 7 kolejnych nieznanych faktów? O to muszę teraz dopiero pogłówkować ;) Podziękować :)

      Usuń
  6. Bo prawda jest taka, że faceci na prawdę mają lekkie życie, w porównaniu do kobiet zajmujących się dziećmi i domem ;) Ale też prawdą jest, że kobiety czasem robią rzeczy, których robić nie muszą, a później narzekamy, że jesteśmy zmęczone ;)
    A co do "pomalowanych" przez dzieci ścian... To jeszcze przede mną, ale widziałam zamiłowanie do malowania u moich siostrzeńców i siostrzenic. Synowie tylko jednej z trzech sióstr NIE malowali po ścianach. Może to dlatego, że ta kupiła im całą ryzę papieru i kiedy tylko dorwali się do kredki, czy długopisu, ta szybko dawała im czystą kartkę? Nie wiem.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jednak nie jestem przekonana do tego, że faceci rzeczywiście mają lepiej. Patrząc na mojego to jednak odwala kawał dobrej roboty, tyle że my dzielimy się opieką nad dzieckiem, czasem ugotuje, czasem posprząta, jest naszym kierowcą, ale dużo więcej ode mnie pracuje. I właśnie chyba chęć i zdolność scedowania obowiązków na chłopa jest baardzo istotna.
      A u nas też cały czas kartka na podorędziu, ale i tak ściana na nowo pomazana ;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Coś w tym jest. Gdybym ja w skórę mego małża weszła podejrzewam, że byłabym jakiś milion razy bardziej wyluzowania;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to chyba o ten luz mi rzeczywiście chodzi i tego zazdroszczę. A najśmieszniejsze, ze zazwyczaj okazuje się że ma rację, Szit! ;)

      Usuń