23.11.13

Luźne wnioski staną się cyklem? Znając moją słomianowość zapałową to skończy się na zapowiedzi. Ale niech tam!

Czy można przy 5 stopniach nie chodzić w czapce? 19-miesięczna Lulencja S. twierdzi, że tak. I demonstruje zszokowanym przechodniom jak kreatywnie i na 10 sposobów pozbyć się tego elementu garderoby z głowy ku wątpliwej uciesze Matki. 

***
 
Konsekwentnie za karę dziecię teraz chyrla, co skutecznie opóźnia standardową procedurę usypiania. 

***
 
Ku przestrodze: przed każdorazym zastosowaniem: mucosolvanu do inhalacji, banana lub wideorozmowy z Babcią skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż taki lek niewłaściwie zastosowany powoduje nadmierną ruchliwość, wesołość i szaleństwo niepełnoletniego.

***
 
Odpowiedzią na poszukiwania wszelakich zgub (klocka, kubka, misia, szczotki) jest odpowiedź "w domu". "Lulko, gdzie zostawiłaś kubek?" "W domu" "Wiem, że w domu, bo jesteśmy w domu, ale konkretnie w którym miejscu?" "W domu!"

***
   
Matka ma za mało zajęć domowo-roboczych, więc wraca do szydełkowania. Ot, taki paradoks.

***
   
Znów skoki narciarskie. Przypomniał mi to tym Mąż i Ojciec, który nigdy miłością doń nie pałał. Czy ktoś (oprócz mojej Mamy ;) też się na to tak cieszy?

***
 
Kevin nie zawiódł. Mąż i Ojciec odrobinę zazdrosny.

25 komentarzy:

  1. wszystko zostaje w domu...a skoki...dobrze, że mój Małż miłością do nich nie pała bo całe dzieciństwo musiałam zimą z nimi obcować;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że w domu, a nie gdzieś za balkonem ;) Teraz się zorientowałam, że jednak mojego uwielbienia do skoków wyraźnie nie wyraziłam. Bo ja naprawdę lubię skoki :)

      Usuń
  2. Skoki i Kevin. To już trochę nudne;) Dobrze, że jest Piotr Żyła;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrek to taka wisienka (a może jednak paluszek) na torcie ;)

      Usuń
  3. moja na pytanie 'gdzie coś jest' odpowiada mi zawsze "tu jest" albo "tam jest" ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. te skoki to mi uszami od Małyszomanii wychodzą :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Z czapką też przerabiam, szydełkowania zazdroszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musze chyba wrócić do takiej zawiązywanej pod brodą, bo ostatnio zbyt wiele zaufania okazałam dzieciu ;)

      Usuń
  6. Uffff nie mam telewizji i jestem poza Polska. Jaki wniosek? Skoków nie będzie:-D u nas z czapką na odwrót - nawet w domu się o nią upomina...jaki wniosek? Ziiiiiimno:-P uśmiałam się:-) a szydełka zazdroszczę:-) idę do moich drutów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to nie masz czego zazdrościsz, Ty jesteś na wyższym poziomie wtajemniczenia ;)

      Usuń
  7. Tak więc, mąż mi dziś oświadczył, że kończy się formuła 1, ale zaczynają skoki... "super"! :/ Co do czapki... my właśnie z tego powodu siedzimy w domu od tygodnia i leczę malucha z zapalenia oskrzeli, bo mądrzejszy od matki chciał być :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przybij piątkę. Ja mam nadzieję, że zapalenie oskrzeli nas ominie ale jesteśmy chyba na dobrej drodze do :(

      Usuń
  8. ja się ze skoków cieszę :) lubię. mój synek jak był jeszcze mniejszy w tamtym sezonie tez lubił, w tym jeszcze nie wiem, ale mąż już przypomina kiedy jaki konkurs ;)
    na szczęście czapek młodociany zagniewany nie zdejmuje, ale może to być, że jeszcze tego nie robi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też ja też.
      I stawiałabym jednak na to "jeszcze" ;)

      Usuń
  9. Skoki! Tak! Ojciec mój przed telewizorem zasiadł :))) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja także mam problemy z czapkami, więc teraz zakładam tylko wiązane:) Luźne wnioski bardzo mi się podobają:) Ciekawy pomysł i każdy wie, o co chodzi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest bardzo dobry pomysł z tym wiązaniem. Muszę do niego wrócić.
      A dziękuję bardzo. To tym mocniej zepnę poślady i postaram się cykliczność zachować ;)

      Usuń
  11. Mój M. też w ten weekend skoki odpalił;]

    OdpowiedzUsuń
  12. Szydelkowania zazdroszczę!!
    Mój M. na (moje) szczęście ani fan skoków ani piłki nożnej. Uff! Za to kabarety dla niego mogą całą dobę lecieć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja już wolę piłkę kopaną. Scena kabaretowa wg mnie na kompletne psy zeszła (z całym szacunkiem dla tych czworonogów). Jak mój puszcza to wychodzę, bo poziom żenady mnie przerasta.

      Usuń