Wędrówka po grobach, która rzadko napawała mnie większą zadumą. Raz - wierząca nie jestem, więc kwestia życia pozagrobowego wydaje się być odrobinę abstrakcyjna; dwa - zazwyczaj wiązała się z odwiedzaniem miejsc pochówku babć, dziadków i wujków, których nie miałam szansy poznać lub pamiętać. Dopiero teraz odwiedzając groby osób mi bliskich i zapamiętanych, coś zaczyna się zmieniać, napełniać smutkiem. A najbardziej nieznane historie powoli odkrywane.
***
Wybieram książki do zabrania od Mamy do siebie; takie, które chciałabym jeszcze raz przeczytać - nic pokroju Proustowskiego - ot, w większości dobre kryminały. Otwieram jedną, widzę zakładkę na sto którejś stronie. I wiem, że jest to miejsce do którego dotrwał mój ojciec zanim stwierdził, że kiepska to literatura. Zakładka została, jego już nie ma. I choć rzadko było nam po drodze, to zatrzymując się nad tą sto którąś stroną żałuję, że nie miał szansy poznać Lulencji. Nie zmieniłby się pewnie nawet o jotę, ale mogłabym mu kiedyś zrobić zdjęcie z wnuczką. Pospieszył się o półtora miesiąca.
***
Ostatnie tygodnie źle nacechowane tak zwanym "oczyszczaniem atmosfery", a tak naprawdę moim krzykiem i upierdliwością. W końcu rozmowa. Spokojna rozmowa dwojga dorosłych ludzi, z której wynikła spora porcja wzajemnego niezrozumienia, która wynikła właśnie z braku rozmowy. I nie jest od razu lepiej, bo nie może być, ale potwierdzone zostało "razem" a nie "obok siebie". Cholernie pomaga.
To był dobry weekend! Pomimo okoliczności, pomimo tego co obecnie w głowie. Bez sieci, nieustannej zmiany update'ów znajomych i nieznajomych, niby-pilnych-wiadomości okazujących się zwykłym zawracaniem tyłka. I nie bardzo chciało mi się wracać, ale to chyba nazywa się chwytaniem chwil.
cieszę się, że podsumowanie na plus
OdpowiedzUsuńA pomyśl sobie jak ja ;) Dzięki :)
UsuńRefleksje są ważne, ale rozmowa najważniejsza. Taka szczera i na bieżąco. Zanim ta kupka brudu zamieciona pod dywan zrobi się już za duża.
OdpowiedzUsuńTego "bieżąco" właśnie zabrakło. Ale tak to jest jak się spotka uparty Baran z małomównym Skorpionem.
Usuńdobrze, że udało Wam się dojść do tego "razem" :) trzymam kciuki za to, by dalej było jeszcze lepiej!
OdpowiedzUsuńPowiedzmy, że "razem" ;) Matka się uparła, by wszystko wyjaśnić, to Ojciec wyjścia nie miał ;)
UsuńOd czasu do czasu, zwłaszcza kiedy robi się ciężko, warto sobie potwierdzić to "razem", nawet jeśli inicjatywa potwierdzenia wynika od Ciebie, bo się uparłaś;) Sama też się czasem upieram i zazwyczaj wychodzi to na plus:)
OdpowiedzUsuńZ perspektywy kilku dni mogę powiedzieć - warto było się upierać.
Usuń