Matka tylko jedna pisała kiedyś o kurierach, a ja bym chciała o Poczcie Polskiej. Dwa dni, a tyle radochy - część relacji znana z fb.
Dzień pierwszy:
Idą święta. Blogi i radio o tym niezwłocznie przypominają. Matka się wkręciła w prezentów nabywanie przez internet, więc i dowiaduje się nowych rzeczy o Państwowym Przedsiębiorstwie Pocztą Polską zwanym.
Odkrycie dzisiejsze: sms od PP. Z informacją, że dzisiaj przyjdzie paczka. Woow! Nie może być! PP wkroczyło w XXI wiek (z takim lekkim opóźnieniem, ale jednak). Sms wysłany o godzinie 12 z groszami. Się na fb popastwiłam, że Pan Listonosz u nas zawsze przed południem, więc nie ma bata, że zdążę. A tu koło 14 dobija się do mnie telefonicznie PL z informacją, że ma dla mnie paczkę, a mnie nie ma. No nie ma mnie, ciężko bym była, skoro jestem jakieś 2,5 kilometra dalej. Wiec i tak nie zdążę.
Dalsza rozmowa polegała na wymuszeniu na mnie możliwości zostawienia paczki u sąsiadów. "Bo pod dziewiątką to się świeci, więc na pewno ktoś jest". "Ale ja przecież nie mieszkam pod dziewiątką, więc proszę o zostawienie na poczcie". Ok, spoko loko. Ale awiza nie łaska zostawić.
Myśli Matka, busy day będzie jutro, ale może przed robotą zdąży odebrać. Profilaktycznie sprawdza godziny otwarcia - a tu kolejna niespodzianka - poczta otwarta od 10.00. Yyyy, taka pora sobie nie w porę. Ale co robić. Wyboru niet.
Dzień drugi
Między jednymi a drugimi studentami się Matka wymyka z roboty, odbiera przesyłkę, kartki świątecznie nabywa, a przemiła Pani (tak, tak, one istnieją!) sugeruje, ze może jeszcze znaczki, bo "Co będzie Pani drugi raz stać?". Ej no, wiarę w ludzi mi kobieto przywracasz, a na pewno w panie pocztowianki. Lecz nie koniec to zaskoczeń pocztowych, albowiem czeka wisienka na torcie będąca wykwitem kreatywności Pana Listonosza.
Czternasta (znowu!). Tłukę studentom o mrozoodporności. Wibruje telefon w kieszeni fartucha. Trzy połączenia nieodebrane. Skądś znam ten numer. Aaaa, to PL. Jak miło.
MD: "Dzień dobry, słucham?" . .
PT: "(...Standardowa formułka....) Mam dla Pani paczkę."
MD: "Super, ale nie ma mnie w domu".
PL: "To już wiem, bo jestem pod mieszkanie, aaaale: czy ten balkon z rowerem to jest Pani?"
MD: "No tak...." (Wizja otwartych drzwi, wybitej szyby lub roweru nie po tej stronie serce me wstrzymuje, ach te wiatry...).
PL: "Bo ja mam dla Pani książki, to może mógłbym wrzucić na balkon?".
MD: "????????!!!!!!!!! Nie, podziękuję, wolę standardową formę odbioru".
Oczywiście o awizo mogę tylko pomarzyć.
Balkon na pierwszym piętrze. PL koszykarzem był w poprzednim wcieleniu?
MD: "Dzień dobry, słucham?" . .
PT: "(...Standardowa formułka....) Mam dla Pani paczkę."
MD: "Super, ale nie ma mnie w domu".
PL: "To już wiem, bo jestem pod mieszkanie, aaaale: czy ten balkon z rowerem to jest Pani?"
MD: "No tak...." (Wizja otwartych drzwi, wybitej szyby lub roweru nie po tej stronie serce me wstrzymuje, ach te wiatry...).
PL: "Bo ja mam dla Pani książki, to może mógłbym wrzucić na balkon?".
MD: "????????!!!!!!!!! Nie, podziękuję, wolę standardową formę odbioru".
Oczywiście o awizo mogę tylko pomarzyć.
Balkon na pierwszym piętrze. PL koszykarzem był w poprzednim wcieleniu?
Zamiast książek czekają na mnie płyty.
A w transporcie jeszcze jedna przesyłka. Drżę z niecierpliwości, jaką propozycję złoży mi znów mój ulubiony Pan Listonosz.
Żeby chociaż tak wyglądał:
Współczuję. Też co roku przerabiam jakąś historię, a raczej histerię, czy to z listonoszem czy też z kurierem w roli głównej... W tym roku żeby tego w miarę możliwości uniknąć obczaiłam prezenty w normalnym sklepie i po prostu się tam dotelepię na piechotę. Nie wiem tylko co gorsze - przejścia z listonoszem, czy czekająca mnie konfrontacja z dzikim tłumem ogarniętym świątecznym szaleństwem...
OdpowiedzUsuńWiesz co, ja to nawet biorę na humor, bo jak tu się nie uśmiechnąć na wyobrażenie jak to listonosz przez ten rower na balkon paczkę mi bedzie rzucał ;)
UsuńPoczta Polska to magiczna instytucja;) Moja teściowa pracuje na poczcie, ale na moje narzekania nic się nie odzywa, bo sama wie jak to wygląda. A teraz, przed świętami, działania listonoszy, to temat rzeka;)
OdpowiedzUsuńZacieram wiec ręce na kolejne spotkania;) Ale faktem jest, że wiem trochę jak to jest z drugiej strony, znajomy był listonoszem i flufcił na tą instytucję niemiłosiernie.
UsuńAle sie uśmiałam:) no propozycja z wrzuceniem paczki na balkon genialna:D
OdpowiedzUsuńSama bym na to nie wpadła ;)
Usuńhahahahaha super poprawa humoru z rana :)
OdpowiedzUsuńPrzekażę listonoszowi ;)
Usuńhahahaha!
OdpowiedzUsuńDobre! wrzucic na balkon? Coza błyskotliwy listonosz :)
Zapraszam na naszą rozdawajke :)
http://matka-patrzy-matka-pisze.blogspot.com/2013/12/swiateczne-rozdanie.html
Dzięki za zaproszenie. Listonosz stanie się moim faworytem ;)
Usuńwyobraziłam sobie ten rzut za 3 ptk na balkon;p
OdpowiedzUsuńno i ta mrozoodporność mnie interesuje;p
do mnie sms od poczty jeszcze nigdy nie zbłądził;p
I ja toże sobie wyobraziłam. Mrozoodporność - dotyczy niestety tylko roślin, inaczej dałabym się zGMOwać, byle tylko mrozu nie czuć;)
UsuńSMS to chyba byłą sprawa jednorazowa. Przy drugiej dostawie tylko rozmowa z PL.
PP i firmy kurierskie w okresie przedświątecznym zaskakują zawsze, co roku na inne sposoby... Kurierzy przyjeżdżają o 22, paczki giną, itp itd... Dobrze, że Pan Listonosz nie dość że kreatywny, to jednak na Twą odmowę przystał.
OdpowiedzUsuńA miał inne wyjście? Musiał się zgodzić. I jak pięknie formułkę końcową wyśpiewał. Szkolenia jakieś mieli czy jaka cholera?
UsuńHehehhe, ja jak na razie nie mam problemów z pocztą, ani z kurierami. Wszystko jest cacy. A Pana Listonosza mam cudownego. Nie wygląda może jak ten na zdjęciu, ale jest wspaniały, zabawny i zawsze mnie rozśmieszy. a chodzi tak szybko jakby miał w motorek w pupie.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie wiem jak mój wygląda, może to i lepiej ;) Mam nadzieję, ze Twój Mąż nie czyta tych peanów na punkcie PL ;)
UsuńGdyby moi kurierzy tak wyglądali, to leciałabym za nimi nawet te 30 kilometrów!
OdpowiedzUsuńJa to bym sama te paczki na górę tachała. Ale moi mają z tym zdjęciem tylko jedną wspólną rzecz - tak samo uśmiechu nie uświadczysz.
Usuń