2.1.14



Czas podsumowań, w których nigdy nie byłam dobra. Nie jestem w stanie krótko i w trzech słowach napisać, co dał mi ten rok. Jak każdy inny pełen był chwil dobrych i tych gorszych, zaskoczeń i rozczarowań, mniej lub bardziej zaakcentowanych (i zaakceptowanych ;) zmian.

Na pewno był to rok pod znakiem mnie rozwijającej się jako matka świadoma; nas coraz mocniej rozumiejących, czym jest rodzina. Pierwsze urodziny Lulencji, zmagania żłobkowo-chorobowe, kilka wypadków przy rodzicielskiej pracy, parę radosnych niespodzianek, trochę smutów, trochę złości.

Co wyniosę z tego roku? Na pewno radość, że dziecko mam fajne. Naprawdę fajne! Mąż też niczego sobie. Ale i świadomość, że czasem trzeba mocno odpuścić sobie i drugiemu człowiekowi. Że najważniejsze jest życie codzienne: plany mogą się zmienić, przeszłości nie ma co rozpamiętywać. Tu i teraz naprawdę może być dobrze. I tego uczę się od mojego dziecka - dla siebie, ale także i dla nas.

Czego żałuję? Przede wszystkim mojego zapuszczenia powiedzmy, że kulturalnego. Na serialach świat się nie kończy. Zaległości filmowo-książkowo-muzyczne ogromne. Ale to może fajna misja na ten rok?
Żałuję, że nie udało nam się zaurlopować na ciepłych plażach, ale wiosennymi Bieszczadami też pogardzić nie można prawda?
Z, hmmm..., niskiej podatności na kompromisy też zbyt dumna nie jestem.

Jako sukces rozpatruję powrót do pracy zawodowej. Nie radzę sobie wybitnie, ale mimo, że dobrymi chęciami.... i tak dalej, to i tak dla mnie powód do dumy.
Cieszy mnie większa niezależność, pewność siebie moja jako matki dziecięcia swego. Walczę o nasze, może czasem zbyt gwałtownie, ale nie zamierzam się cofać, mimo nacisków.
I założenie tego bloga też było fajnym ruchem- naprzód?, w bok? z pewnością nie w tył ;)

Pewnie nazbierałoby się więcej i plusów dodatnich i plusów ujemnych, ale czy naprawdę chodzi o to, by wynurzać się ze swoich osiągnieć i porażek bez umiaru?  Koniec końców było dobrze. I tak chyba najkrócej mogłabym napisać. Zwłaszcza w ramach zasady - nie rozpamiętywania przeszłości ;)

A moje niedawne stwierdzenie o bilansie ujemnym zrzućmy na karb emocji, co?

27 komentarzy:

  1. dobrze było, a będzie tylko lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapuszczenie kulturalne to i moja zmora roku 2013... I mocne postanowienie poprawy, bo tak się można, grrr... :(

    OdpowiedzUsuń
  3. W 2013 było dobrze, to teraz życzę aby ten 2014 by jeszcze lepszy :)
    P.S. I ja zapuściłam się kulturalnie :( Aż wstyd się przyznać :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To i dla Ciebie podobne postanowienie co?

      Usuń
    2. Mam chęć na jakąś dobrą książkę :) Może od tego zacznę... ;)

      Usuń
  4. haha zapuszczenie kulturalne , idealnie nazwane uNas też noworoczne postanowienie poprawy w tej kwestii:)
    Pozdrawiamy i zapraszamy
    mamailusia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) To straszne, ale cieszę się, ze i ja nie jedyna zapuszczona ;)

      Usuń
  5. było dobrze i jest dobrze:) a jak będzie;)? dobrze:)
    zaległości kulturalne i u mnie ale będziemy z tym żyć, aż w końcu odbijemy się od dna;p

    OdpowiedzUsuń
  6. bo z dzieckiem świat smakuje inaczej ;) Najlepszego w Nowym Roku, i czasu dla filmu, książki i płyty życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rok z dzieckiem, to fajny rok, a że czasem zapominamy o własnych przyjemnościach? Dziecko to nasza przyjemność;) W Nowym Roku na pewno uda się wygospodarować troszkę czasu na dobry film czy książkę;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ach, ja to się dopiero kulturalnie zapuściłam. Masakra. Czyli jednak chyba dla wielu ten 2013 był dobrym rokiem. I super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sądzę że każdy mógłby coś dobrego wycisnąć z poprzedniego roku, więc tym cieszyć sie należy. U Ciebie potrójne obowiązki więc jesteś choć trochę usprawiedliwiona ;)

      Usuń
  9. I myślę, że takie podejście - optymistyczne jest bardziej w porządku, niż użalanie się nad wszystkim. Braki kulturalne jeszcze nadrobisz, gdy przyjdzie na to czas, więc się nie martw. Uważam, że to bardzo duży sukces powrót do pracy. Wiele kobiet ma poważne wątpliwości, co dalej robić i jak się we wszystkim odnaleźć, zwłaszcza, gdy chciałoby się pozostać przy dziecku. Serdecznie pozdrawiam i życzę siły w Nowym Roku!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie za te mądre słowa!!
      Pozdrawiam i ja i samych dobroci w Nowym Roku dla Was!

      Usuń
  10. Ej, a z tymi kompromisami, to o co chodzi? Bo ja tam jestem im przeciwna ;) przereklamowane sa i tyle! I czemu maja sluzyc? Temu, zeby obie strony nie uzyskaly tego, co chca. Chrzanię kompromisy :) jestem egoistka, jak mi bardzo na czyms zalezy, potem w razie potrzeby duzej, egoista jest moja druga polowa. Zadowolenie nieporownywalnie wieksze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby tu powiedzieć - no uparta przy swoim stałam się ostatnio, co widzę że odbija się że tak powiem na życiu rodzinnym. Może nie tyle o kompromisy idzie, chodź najłatwiej to pewnie tak nazwać, ale na odpuszczanie i "niech Ci będzie".
      A Twoje podejścia zazdroszczę, chyba zbyt miękka i tchórzliwa na to jestem.

      Usuń
    2. Odpuszczanie to już inna sprawa. Bywa, że wychodzi mi fatalnie. ;)

      Usuń