Czas podsumowań, w których nigdy nie byłam dobra. Nie jestem w stanie krótko i w trzech słowach napisać, co dał mi ten rok. Jak każdy inny pełen był chwil dobrych i tych gorszych, zaskoczeń i rozczarowań, mniej lub bardziej zaakcentowanych (i zaakceptowanych ;) zmian.
Na pewno był to rok pod znakiem mnie rozwijającej się jako matka świadoma; nas coraz mocniej rozumiejących, czym jest rodzina. Pierwsze urodziny Lulencji, zmagania żłobkowo-chorobowe, kilka wypadków przy rodzicielskiej pracy, parę radosnych niespodzianek, trochę smutów, trochę złości.
Co wyniosę z tego roku? Na pewno radość, że dziecko mam fajne. Naprawdę fajne! Mąż też niczego sobie. Ale i świadomość, że czasem trzeba mocno odpuścić sobie i drugiemu człowiekowi. Że najważniejsze jest życie codzienne: plany mogą się zmienić, przeszłości nie ma co rozpamiętywać. Tu i teraz naprawdę może być dobrze. I tego uczę się od mojego dziecka - dla siebie, ale także i dla nas.
Czego żałuję? Przede wszystkim mojego zapuszczenia powiedzmy, że kulturalnego. Na serialach świat się nie kończy. Zaległości filmowo-książkowo-muzyczne ogromne. Ale to może fajna misja na ten rok?
Żałuję, że nie udało nam się zaurlopować na ciepłych plażach, ale wiosennymi Bieszczadami też pogardzić nie można prawda?
Żałuję, że nie udało nam się zaurlopować na ciepłych plażach, ale wiosennymi Bieszczadami też pogardzić nie można prawda?
Z, hmmm..., niskiej podatności na kompromisy też zbyt dumna nie jestem.
Jako sukces rozpatruję powrót do pracy zawodowej. Nie radzę sobie wybitnie, ale mimo, że dobrymi chęciami.... i tak dalej, to i tak dla mnie powód do dumy.
Cieszy mnie większa niezależność, pewność siebie moja jako matki dziecięcia swego. Walczę o nasze, może czasem zbyt gwałtownie, ale nie zamierzam się cofać, mimo nacisków.
I założenie tego bloga też było fajnym ruchem- naprzód?, w bok? z pewnością nie w tył ;)
Cieszy mnie większa niezależność, pewność siebie moja jako matki dziecięcia swego. Walczę o nasze, może czasem zbyt gwałtownie, ale nie zamierzam się cofać, mimo nacisków.
I założenie tego bloga też było fajnym ruchem- naprzód?, w bok? z pewnością nie w tył ;)
Pewnie nazbierałoby się więcej i plusów dodatnich i plusów ujemnych, ale czy naprawdę chodzi o to, by wynurzać się ze swoich osiągnieć i porażek bez umiaru? Koniec końców było dobrze. I tak chyba najkrócej mogłabym napisać. Zwłaszcza w ramach zasady - nie rozpamiętywania przeszłości ;)
A moje niedawne stwierdzenie o bilansie ujemnym zrzućmy na karb emocji, co?
A moje niedawne stwierdzenie o bilansie ujemnym zrzućmy na karb emocji, co?
dobrze było, a będzie tylko lepiej :)
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję. Dzięki :)
UsuńHehee no i fajnie :D
OdpowiedzUsuń:)
UsuńZapuszczenie kulturalne to i moja zmora roku 2013... I mocne postanowienie poprawy, bo tak się można, grrr... :(
OdpowiedzUsuńTo trzymamy nawzajem za siebie kciuki, co?
UsuńW 2013 było dobrze, to teraz życzę aby ten 2014 by jeszcze lepszy :)
OdpowiedzUsuńP.S. I ja zapuściłam się kulturalnie :( Aż wstyd się przyznać :/
To i dla Ciebie podobne postanowienie co?
UsuńMam chęć na jakąś dobrą książkę :) Może od tego zacznę... ;)
UsuńZaczynaj zaczynaj :)
Usuńhaha zapuszczenie kulturalne , idealnie nazwane uNas też noworoczne postanowienie poprawy w tej kwestii:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i zapraszamy
mamailusia.blogspot.com
Dzięki :) To straszne, ale cieszę się, ze i ja nie jedyna zapuszczona ;)
Usuńbyło dobrze i jest dobrze:) a jak będzie;)? dobrze:)
OdpowiedzUsuńzaległości kulturalne i u mnie ale będziemy z tym żyć, aż w końcu odbijemy się od dna;p
Od dna odbijemy się, zdecydowanie!
Usuńbo z dzieckiem świat smakuje inaczej ;) Najlepszego w Nowym Roku, i czasu dla filmu, książki i płyty życzę ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję i dla Ciebie wszystkiego dobrego!
UsuńRok z dzieckiem, to fajny rok, a że czasem zapominamy o własnych przyjemnościach? Dziecko to nasza przyjemność;) W Nowym Roku na pewno uda się wygospodarować troszkę czasu na dobry film czy książkę;)
OdpowiedzUsuńI taki mam plan :)
UsuńAch, ja to się dopiero kulturalnie zapuściłam. Masakra. Czyli jednak chyba dla wielu ten 2013 był dobrym rokiem. I super.
OdpowiedzUsuńJa sądzę że każdy mógłby coś dobrego wycisnąć z poprzedniego roku, więc tym cieszyć sie należy. U Ciebie potrójne obowiązki więc jesteś choć trochę usprawiedliwiona ;)
UsuńI myślę, że takie podejście - optymistyczne jest bardziej w porządku, niż użalanie się nad wszystkim. Braki kulturalne jeszcze nadrobisz, gdy przyjdzie na to czas, więc się nie martw. Uważam, że to bardzo duży sukces powrót do pracy. Wiele kobiet ma poważne wątpliwości, co dalej robić i jak się we wszystkim odnaleźć, zwłaszcza, gdy chciałoby się pozostać przy dziecku. Serdecznie pozdrawiam i życzę siły w Nowym Roku!:)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie za te mądre słowa!!
UsuńPozdrawiam i ja i samych dobroci w Nowym Roku dla Was!
Ej, a z tymi kompromisami, to o co chodzi? Bo ja tam jestem im przeciwna ;) przereklamowane sa i tyle! I czemu maja sluzyc? Temu, zeby obie strony nie uzyskaly tego, co chca. Chrzanię kompromisy :) jestem egoistka, jak mi bardzo na czyms zalezy, potem w razie potrzeby duzej, egoista jest moja druga polowa. Zadowolenie nieporownywalnie wieksze :)
OdpowiedzUsuńJakby tu powiedzieć - no uparta przy swoim stałam się ostatnio, co widzę że odbija się że tak powiem na życiu rodzinnym. Może nie tyle o kompromisy idzie, chodź najłatwiej to pewnie tak nazwać, ale na odpuszczanie i "niech Ci będzie".
UsuńA Twoje podejścia zazdroszczę, chyba zbyt miękka i tchórzliwa na to jestem.
Odpuszczanie to już inna sprawa. Bywa, że wychodzi mi fatalnie. ;)
Usuńczytam sobie...pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMiło mi i zapraszam, rozgość się :)
Usuń