Nigdy nie byłam dobra w postanowieniach. W poprzednim roku porzuciłam tę "świecką tradycję" po to, by oszczędzić sobie rozczarowań. Bo obiecywać mogłabym sobie wiele: że rzucę w końcu to moje szczątkowe palenie (chociaż nie chcę, naprawdę!); że przełamię lody z samochodem; że będę się mniej denerwować itede, itepe.
Ale wiem, że przyjdzie drugi tydzień stycznia, wkurzę się na chłopa, że mnie do kierowania zmusza, wyjdę na balkon na dymka i wszystkie postanowienia hurtem pójdą daleko.
Więc odpuszczam planowanie-obiecywanie-skrupulatne odhaczanie.
Nie oznacza to, że nie będę się starać w tym Nowym Roku. Że nie mam celów do osiągnięcia, marzeń do spełnienia, poziomów do zaliczenia. Oczywiście, że mam. Gdzieś tam z tyłu głowy się tlą. Lecz nie na wszystko mam wpływ, czasem sytuacje mogą zmieniać się w sposób do tej pory niewyobrażalny. Więc przesadnie nastawiać się nie będę. W skrócie moje motto życiowe brzmi "Co ma być to będzie".
A jedyne postanowienie, jeśli tak to mogę w ogóle nazwać, podsumuję jako "Ogarnę się". Mogę to zrobić na tysiące sposobów: mniej komputerosiedzenia i więcej ukulturalniania; więcej atencji do pracy i więcej pomysłów do zabaw dla dzieci; mniej czasu marnowania i bardziej świadomego żywienia. Prawda, że wiele można tu zmieścić?
Źródło
Źródło
Wprowadzać zmiany w ogarnianie siebie zaczęłam w zeszłym roku. Teraz chcę to dalej kontynuować i przeć do przodu. Owoców tej pracy będzie co raz więcej :)
OdpowiedzUsuńLiczę na to samo u Ciebie :)
To jesteś dla mnie dobrym przykładem!
UsuńTo i ja trzymam kciuki :-)))
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie :)
UsuńOj tak, wiele można zmieścić:D No to trzymam kciuki:D
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńJeździć autem uwielbiam, a za dymkiem to tęskno mi czasem oj tęskno, a to już 4 lata chlip chlip... uwielbiałam palić. Bardziej niż jazdę autem. Bardzo. Ech te dwie kreski... :p
OdpowiedzUsuńTo dumna z siebie być powinnaś skoro tyle lat dałaś radę. A teraz czegoś nie doczytałam? :p
UsuńNic na siłę, a każde marzenie się kiedyś spełni :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńMożna bardzo dużo... Ja też wolę ostatnio postanowienia i starania bardziej ogólnie sformułowane, bo da się w nie więcej "wrzucić" i zawsze znajdzie się jakiś procent realizacji ;)
OdpowiedzUsuńI o ile lepsze samopoczucie ;)
Usuńrównież nigdy nie byłam dobra w postanowieniach ... jednak w tym roku postaram się ich dotrzymać zrobię to tylko i wyłącznie po to by pokazać samej sobie na ile mnie stać.
OdpowiedzUsuńżyczę powodzenia Tobie w ogarnianiu się :-)
Trzymam za Ciebie kciuki, ale nie ma się co siłować ;)
Usuńja też nie postanawiam. Po prostu robię co mam robić i tyle:) i też "się ogarniam";)
OdpowiedzUsuńW ogarnianiu siła!!
UsuńTo tak jak z tym moim - "będę szczęśliwa'' :) "Ogarnę się" - nie jest określone żadnymi sztywnymi ramami i w razie gdy Ci coś nie wyjdzie - nie będziesz się spinać. Bo Szczęścię czy Ogarnięcie jest w wielu rzeczach :P
OdpowiedzUsuńDokładnie tak!
UsuńWiesz, stosuję tą samą zasadę: "Co ma być to będzie: i do tej pory najlepiej na tym wychodziłam. Przynajmniej nie było rozczarowań i żalu :) To chyba najzdrowsze myślenie :) Chociaż w tym roku, mam jedno postanowienie... zrzucić kilka kilo bo zaczęłam źle się czuć we własnej skórze :) Kciukasy za Ciebie! :)
OdpowiedzUsuńTo trzymam za ciebie kciuki! Jedno postanowienie więc super realne do zrealizowania! :)
UsuńCele są przereklamowane, zdecydowanie:) Popieram w 100% Twoje podejście - mniej stresu, mniej złości, same plusy i już to jakoś się wpisuje w ten lepszy 2014.
OdpowiedzUsuńO tak. Na razie niestety przegrywam, ale mam jeszcze 353 dni ;)
Usuń