11.12.14

Dwanaście miesięcy temu dzieliłam się z Wami moimi delikatnymi obawami, że przyszłość Lulencji rysuje się mocno niestandardowo. Przeciwności losu mogące czyhać na zakonnicę parającą się szeroko pojętą sztuką awangardową mogą być absolutnie nieprzewidywalne. I powiem szczerze: rok później oddycham z ulgą. Dziecko mi normalnieje i patrząc na jej obecne zainteresowanie nawet z prozaicznego, bo finansowego punktu widzenia powinno już pójść łatwiej. Wybór drogi życiowej Lulencji na dzień dzisiejszy szczęśliwie się rozszerzył, albowiem obejmuje trzy nurty.

1. Fryzjerstwo damskie
Ogromne postępy czyni moja pierworodna w zakresie czesania, układania fryzur, ogólnie włosami zainteresowania. Wyposażona w grzebień, szczotkę i cierpliwą modelkę (np. podsypiającą matkę) potrafi spędzić w zapamiętaniu kilkanaście dobrych minut powodując relatywnie niewiele szkód. Biorąc pod uwagę jej młody wiek i niskie doświadczenie zawodowe te kilkanaście wyrwanych włosów za każdym posiedzeniem możemy wliczyć w koszty. Jedyne co wymaga większej uwagi to umiejętności interpersonalne. Zwracanie się do usługobiorczyń per "Jakie masz straszne kudły!" nie przysporzy jej oszałamiającej liczby klientek. 

2. Medycyna alternatywna w zakresie profesjonalnego stawiania baniek
W tym przypadku pokrętnie zadziałała jedna z technik negocjacyjnych, o których pisałam poprzednio. Zabieg stawiania baniek na pierworodnej w celu wypędzenia paskudy chorobowej mimo wysokiej skuteczności jest zabiegiem wysoce traumatogennnym. Stąd matka widząc jak pierworodna wzięła bańkę do ręki bez efektu obrzydzenia tudzież innej histerii postanowiła pójść za ciosem i zaproponowała zastosowanie tejże bańki na sobie. I tak rozpoczęła się kariera Lulkowej praktyki stawiania baniek bezogniowych ordynowanych: poduszkom, kocom, tygrysowi, który ciągle kaszle oraz świergolącemu sztucznemu ptaszkowi. Biorąc pod uwagę rosnącą popularność medycyny niekonwencjonalnej przyszłość tu widzę świetlaną. Co więcej, zabieg ten coraz częściej łączony jest z wykonywaniem zastrzyków strzykawką laboratoryjną o objętości 100 ml (skitraną z matczynej uczelni), co pozwala żywić nadzieję, że odrzwia medycyny klasycznej również stoją przed dzieciem otworem.

3. Ekwilibrystyka
Tak, wiem, nie ma się co spodziewać, że zawód ten przyniesie jej zatrważających profitów finansowych, ale jak wiadomo, nie o pieniądze zawsze chodzi. Grunt, to się w pracy spełniać. Podług moich obserwacji Lulka spełnia najważniejsze kryteria predestynujące do wykonywania tego zawodu: lekkość, zwinność, mocno rozwinięty zmysł równowagi. Ba! codzienne ćwiczenia dodatkowo ułatwiają jej start zawodowy. Spośród naszej trójki tylko ona perfekcyjnie wynajduje najmniejsze wolne przestrzenie w codziennym pierdolniku podłogowym tworzonym przez wysypane wszelkie zabawki, jakie dostępne są w zasięgu wzroku i ręki. Podczas gdy matka z ojcem klną i flufczą na każdy nadepnięty klocek, kulkę, puzzel - dziecko biega między nimi ignorując wszelkie prawa rządzące obiektami znajdującymi się w ruchu jednostajnie przyspieszonym. Nieomal fruwa nad całą powierzchnią płaską nie poruszając ni jednego elementu, a zachowując niezmącony balans ciała. Kariera artystki cyrkowej tudzież linoskoczkini światowej sławy już przesądzona.

Jak widać głowa matki spokojnieje. Lulka nie da sobie zginąć w życiu. Ufam tylko, że  dokona wyboru, bo nie wyobrażam sobie jednoczesnego stawiania baniek i podkręcania loków na linie zawieszonej między dwoma wieżowcami. To by było stanowczo za wiele na słabe serce matki.

*Obraz to "Ekwilibrystka" autorstwa Jacka Laudy.

7 komentarzy:

  1. Wszechstronność w cenie:)
    moja uwielbia ostatnio taniec i rysowanie. Czyli sztuka u nas, sztuka. Będzie sztuką samą w sobie;) Sztuką lingwistyczną, bo angielski nieźle jej idzie tez i w kółko muszę mówić jak jest po angielsko to czy tamto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ci będzie artystka. I jedyna sztuka w swoim rodzaju. A ten angielski - kto by pomyślał, że takie szkraby rzeczywiście będą zainteresowane językiem obcym.

      Usuń
    2. Moja aż nadto. Angielski u nas jest wszędzie.
      A to ci sztuka artystki;)

      Usuń
  2. Ja na dzień dzisiejszy zaryzykowałabym stwierdzenie, że moje dziecię będzie terrorystą. Na razie ćwiczy na nas, ale co będzie później... Strach się bać;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się zawsze łudzę, że z tego się wyrasta, bo pomyśl, gdyby każde dziecko utrzymywało swoje terrorystyczne zapędy to niewiele by z nas wszystkich zostało ;)

      Usuń
  3. Całkiem niezła perspektywa. Zdecydowanie lepsza niż specjalista ds. PR :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak nie oszukujmy się -specjalista ds PR zgarnia chyba lepsze profity ;)

      Usuń