9.12.14

Wielokrotnie pisano już o nowych poziomach, które osiąga się stając się rodzicem: niższe zapotrzebowanie na sen, zwielokrotniona cierpliwość, wyższa kreatywność, większa pojemność serca (źródło: WAN*). Zgodnie z prawie trzyletnimi obserwacjami Autorki wraz z dorastaniem i rozwojem dziecięcia wzrasta rodzicielski kunszt negocjacyjny opierający się na trzech prostych zasadach, dzięki którym znacznie obniża się stresogenność dnia codziennego.

1. Zasada przekory
Punktem wyjścia do jej stosowania jest dokonanie założenia, że osobnik, z którym podejmujesz negocjacje na wszelkie werbalizowane prośby reaguje w sposób przeczący. Jeżeli mimo wspomagania się szeroko znaną i akceptowaną techniką "zdartej płyty" nie osiąga się satysfakcjonującego efektu, należy uskutecznić zasadę przekory. Według niej pożądany efekt uzyskuje się jedynie poprzez odwrotne ukierunkowanie prośby, zgodnie z przykładem:

Jeżeli celem jest, by osobnik nie zapalał światła, niezależnie od powodu (troska o środowisko, paskudna migrena, konieczność położenia osobnika spać) to zamiast tracić nerwy na "Zgaś to światło, proszę" za którym niezmiennie podąża "Nie!" lepiej zaproponować "Proszę zapal to światło. Ale w tym momencie". Po krótkiej około 10-sekundowej konsternacji osobnika trświatło zostanie zgaszone, ergo: cel osiągnięty. Istotne jest by nie opatrywać zaistniałej sytuacji żadnym komentarzem, gdyż grozi to rozpoczęciem negocjacji od nowa. 

2. Zasada nieracjonalności
Czasem staje się twarzą w twarz z osobnikiem, po którym standardowe argumenty spływają jak przysłowiowa woda po przysłowiowej kaczce. Prowadzenie negocjacji staje się mocno utrudnione i wymaga zaangażowania zwłaszcza prawej półkuli mózgu z naciskiem na płat ciemieniowy odpowiedzialnego za myślenie abstrakcyjne. Należy podkreślić, iż dla prawidłowego i efektywnego wdrażania tej zasady konieczne jest spełnienie kilku czynników uwzględniających m.in. wcześniejsze podkręcenie aktywności intelektualnej mózgu (szczególnie polecane jest wspomaganie się ogólnie dostępnymi suplementami kofeinowymi), zaniechanie odruchu śmiechu oraz zachowanie tzw. "kamiennej twarzy". Jeżeli osobnik, z którym podejmuje się negocjacje wyczuje fałsz, tudzież stwierdzi, że kolokwialnie mówiąc "jest robiony w bambuko" wszelkie wysiłki spełzną na niczym. 

Przykład: 
Jeżeli zależy ci na tym, by osobnik do lat trzech położył się spać na rozłożonym łóżku zamiast pozostać w pozycji skośno-embrionalnej w kącie należy przygotować się, że wraz z poziomem zmęczenia osobnika stosowanie argumentów racjonalnych będzie spadać. Żadne "rozłóżmy, żebyś nie spadła", "zmieścimy się obie, położymy się razem" nie dadzą rezultatów satysfakcjonujących obie strony. Dopiero podkreślenie, iż jedynie po rozłożeniu łóżka uzyskamy idealny kąt do wciśnięcia weń krowy, psa i Gromita stanowiących nierozerwalny trójkąt pozwoli złapać uwagę osobnika na naszej osobie. Gdy jeszcze podkreślimy fakt, że kolejka potrafi zasnąć tylko na miękkiej powierzchni płaskiej z dala od nóg właściciela, to efekt horyzontalnego ułożenia osobnika pozostaje w zasięgu ręki. 

3. Zasada samodojrzewania 
Zgodnie z trzecią zasadą należy pozwolić osobnikowi na samodzielne dojście do słusznego rozwiązania poprzez stosowanie bodźców wyłącznie niewerbalnych. Należy się wyposażyć w szerokie pokłady cierpliwości, nie rejestrować nerwowo upływającego czasu, a najlepiej zaordynować melisę przed (sobie i/lub osobnikowi). Wielkość pokładów oraz wymagany czas do uzyskania efektu pozytywnego rośnie wprost proporcjonalnie do wieku dziecka, dzieciom starszym można natomiast aplikować wyższe dawki naparu ziołowego. 

Przykład: 
Jeżeli rodzicowi brak sił/ochoty/nastroju na tzw. użeranie się z osobnikiem wykazującym cechy zmęczenia przekraczającego poziom akceptowalny należy wdrożyć następującą procedurę. Dziecku zaleca się kontynuowanie zabawy aż do ekstremum, samemu jednocześnie układając się w łóżku i zamykając oczy pamiętając by być na widoku dziecia. Mając do czynienia z osobnikiem do lat trzech należy co jakiś czas otwierać naprzemiennie jedno z oczu, by zapobiec klęskom żywiołowym w postaci sudocremu w dywanie lub kałuży siuśków na świeżo wymytej podłodze. Po upływie określonego czasu (mocno zależnego od genotypu osobnika, ogólnie mówiąc: prędzej lub później) osobnik w wyniku działania bodźców niewerbalnych (leżący rodzic ewentualnie dyskretnie pochrapujący) sam przypełznie, przykluszczy się i powoli zaśnie. Czasami konieczne będzie wykonanie dodatkowej pracy w formie przytaszczenia koca, poduszki i Gromita, ale w sposób istotnie statystyczny podwyższa to poziom efektu. 

Pilni z Państwa na pewno wychwycili, iż ostatnia scenka stanowi zgrabne połączenie zastosowania wszystkich trzech zasad, co jak wykazały wstępne badania WAN, znacząco zwiększa efektywność omawianych technik negocjacyjnych. I jeszcze jedna uwaga końcowa: świadomie wprowadzono szczególnie wysoką selektywność w doborze przykładów obrazujących stosowanie omawianych zasad, ale z ręką na sercu - czy znają Państwo trudniejszy problem do rozwiązania we współczesnym świecie niż dzienne usypianie wyczerpanego dziecka do lat trzech?

*- Wszystkobadający Amerykańscy Naukowcy

4 komentarze:

  1. Uwielbiam Cię:D
    Patrząc na naszą Zo będę musiała stosować Twoje techniki negocjacyjne, bo już teraz walczy z systemem... Tfu, miałam przecież pisać, że jest po prostu bardzo asertywna:D Tak czy inaczej już teraz kładzenie jej spać w dzień stanowi zazwyczaj spore wyzwanie, strach się bać co to będzie jak pójdzie do żłoba... O.o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paradoksalnie jak pójdzie do żłoba to w ciągu dnia panie się będą martwić, a z własnego doświadczenia widzę, że po żłobku szybciej w nocy zasypia - nie wiem jaki dryl tam wprowadzają, ale pozytywnie zamęczają dzieciaka ;)

      Usuń
  2. będę stosować. Na bank. Szczególnie światło;)

    OdpowiedzUsuń