Minęły już pierwsze pięć tygodni Anulkowego życia, więc bez falstartu można świętować zakończenie okresu noworodkowego, a przywitać pełnoprawnego niemowlaka na pokładzie. Czas na pierwsze podsumowanie. Here we go!
Charakterystyka osobnicza mało specyficzna:
Waga: nieznana, acz po każdym seansie bujania obstawiam minimum piątala.
Wzrost: 56 cm najmarniej. Pierwsze za małe wdzianka z taką metką już odłożone do szafy.
Zainteresowania: wiadomo - matka, w każdej pozycji, w każdej okoliczności, o każdym czasie.
Hobby: pobijanie rekordów w niespaniu dziennym na czas.
Zdjęcie: Panna jest w stanie niewyjściowym - syndrom trądziku noworodkowego - więc żeby mi za lat dziesięć nie wykrzyczała kompromitujących zdjęcia w sieci wszystkoprzechowywującej to portretu brak.
Jak nam minął miesiąc? Panna urosła, pychów nabrała, siności i zmarszczki na palcach straciła, włoski jeszcze się trzymają. Jak można wywnioskować ze skomleń codziennych największym wyzwaniem jest panny uspanie (ale to typowe dla całej progenitury Debiutujących). Najlepiej sypiała w szpitalu na wiecznie skrzypiącym łóżku, wiec rozważam zawarcie dealu z placówką na odstąpienie mebla. Oprócz tego zachowuje się jak typowy noworodek-niemowlak: zjada, wierzga, notorycznie obsikuje matkę (tudzież innego lekarza), za kąpielą nie przepada, za noszeniem w pozycji fasolki tudzież. I wrzeszczy, dzięki czemu w pewnych kręgach znana jest jako "wrzaskun" tudzież "rozdarciuch". Kolek brak, i dobrze, bo tego by jeszcze do szczęścia brakowało. Praktykujemy rodzicielstwo bliskości polegające na wywaleniu chłopa z małżeńskiego łoża oraz notorycznym noszeniu barbocla na matczynym ramieniu lewym.
Pracujemy nad miłością siostrzaną, która w wykonaniu Anulkowym polega na wkładaniu paluszków do nosa/pachy/buzi Lulki, natomiast z drugiej strony objawia się codziennym porannym buziakiem, częstym głaskaniem tudzież pacaniem w czoło. W ramach rozbrajającej troski o Anulkowe przyszłe uzębienie panna Lulencja profilaktycznie unieruchamia smoczek we własnej paszczęce. Ponadto wyczuwam sugestię szybkiego wprowadzenia treningu czystości młodszej, co objawia się notorycznym podbieraniem Dady newborn do przewijania misiów, owiec i innych lalek, zostawiając matkę z ręką bez pieluch.
W obecnej sytuacji matce, a pewnie i ojcu, niewiele potrzeba do szczęścia prócz stałej dostawy pieluch, kroplówki z 5% kawy dożylnie oraz ciszy, odrobiny ciszy.
Pierwszy miesiąc zakończył się spektakularnym zasmarczeniem totalnym córki starszej dzięki czemu miłość macierzyńska w wersji podwójnej będzie w pełnej krasie całodobowo testowana już od poniedziałku.
Będzie fajnie :)
OdpowiedzUsuńA z dwójką musi byc wesoło :)
Och, na maksa.A matka ma największy zaciesz jak się uda dwójkę na raz położyć. Umiejętność bezgłośnego śmiania opanowana do perfekcji ;)
UsuńNo to ja w sumie mogę napisać to samo, z tą różnicą, że u nas od jakiegoś czasu to tatuś taszczy Zosinę na ramieniu, bo mi wszystkie mięśnie już dają się we znaki;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia więc od jutra!!!
U nas tatusine ramiona nie równają się mamusinym niestety ;) Dzięki :)
Usuńmasz wyzwanie :) ale humor Cię nie opuszcza :)
OdpowiedzUsuńJak inaczej sobie radzić jak już ryczeć sił czasem brak ;) Ale tak na serio, co ja tu będę smęcić ;)
UsuńHa powiedziałabym, że będzie dobrze, ale szczerze pojęcia nie mam 😜 plus wszystko 1+ to kosmos jakiś dla mnie
OdpowiedzUsuńJest dobrze. Wszyscy żyjemy. Ofiar sprzętowych chwilowo brak, czego chcieć więcej? ;)
UsuńCzyli jest nieźle:) A będzie tylko lepiej:D Ja sobie Modelu 2+2 nie wyobrażam - Zo tak daje czadu nie raz, że najpewniej zostanie jedynaczką:)
OdpowiedzUsuńTo się tak zawsze mówi ;) Panna podrośnie to zatęsknisz za słodkim niemowlaczkiem titiriti;) A tak naprawdę to się ostatnio zastanawiam co mi na mózg padło ;)
Usuń