Przychodzi ten moment w macierzyńskim życiu, gdy wypuszczasz starszaka z progów domu swego. Odstawiasz pod opiekę na dni parę ciesząc się wolnością i spokojem. A gdy jeszcze mąż wyjedzie to perspektywa robienia jest taka szeroka.
Bez wiecznego strachu o rozmiar zniszczenia znów możesz zostawić pisadła na wierzchu, słodycze na stole, ba! nawet nóż na krawędzi blatu. Włączyć telewizor bez skomlenia, muzykę dorosłą, odkurzacz bez strachów dziecięcych. Zrobić sobie kąpiel, ubrań segregację, książek układanie, kwiatków przesadzanie.
Bez przerywania, przeszkadzania, głowy zawracania możesz dospać, zaspać, wyspać. Sprzątać, gotować, leniuchować. Czyścić, wybierać, zapierać. Czytać, oglądać, zamawiać.
W teorii możesz zrobić wszystko, lecz co z tego, gdy młodsze dziecię stery przejmuje w zajęciu uwagi. I snu odmawia. Dokumentnie. Kompletnie. Całodzienne. Każdodziennie.
Uprzesz się tylko w pluszaków kąpieli, by starszak nie widział jakim torturom poddała je pralka. I obiad wyjmiesz. Z zamrażarki, ciesząc się, że niemowlak ciągle jeszcze tylko ssa.
Ale plany wielkie :)
OdpowiedzUsuńI te słodycze bezkarne ;)
Bo ja to głupia się nigdy na błędach nie uczę ;)
OdpowiedzUsuńwpadnij do mnie na lekcje wielkopostne :p
OdpowiedzUsuńDla każdej mamy to moment z pewnością niełatwy, tym bardziej że przychodzi szybciej niż się spodziewamy. Grunt to znaleźć w tym wszystkim chwilę dla siebie.
OdpowiedzUsuńO to to najtrudniej niestety.
OdpowiedzUsuń