12.2.15



Będąc młodą matką dziecięcia mocno małoletniego gros czasu spędzam na karmieniu. Specyfika potrzeb matek karmiących nie zamyka się w wąskim zakresie specjalnych poduch, kremów, laktatorów, butelek i smoczków, ale może obejmować również przedmioty, które na myśl pierwszą nie przyjdą. Czerpiąc garściami z własnego doświadczenia rzucam więc pomysłem. Pomysłem innowacyjnym, a gdy się dobrze przyjrzeć, najprawdopodobniej niezbędnikiem (kreowanie potrzeb najwyższą formą marketingu ;). Nie wchodząc w szczegóły wszystkim fantastycznie znane, inspirację do uruchomienia własnej kreatywności stanowiła znaczna utrata mobilności związana z przyspawaniem się małego ssaka na długie, długie minuty. To uziemienie może mieć istotne reperkusje, a w ich zapobieżeniu pomóc może pilot.

Nie tam, że do włączania telewizji i radia tudzież gaszenia światła. Taki też jest przydatny, ale ja proponuję pilota uniwersalnego. Pilota wielomogącego. Pilota wielofunkcyjnego, dzięki któremu każdorazowe unieruchomienie z ssakiem nie będzie wiązać się z ryzykiem utraty mienia i zdrowia (również psychicznego).

Pilot, co to gaz pod kuchenką wyłączy pod niespodzianie kipiącym makaronem. Drzwi zamknie przed hałasującą domową hałastrą. Jeden przycisk i żaluzje zamknie, by atmosferę spaniową poczynić. Drugi przycisk, poduszkę pod plecami poprawi. Telefon dzwoni na stole, bierzesz pilota i od razu przez głośnomówiący ustalasz listę zakupów ze ślubnym. A wszystko to bez nerwowego zrywania się z sofy a dziecia od piersi. Korzyści zliczyć aż trudno.

Pilot w zwykłej obudowie, bez zbędnych bajerów, a jedynie z możliwością programowania spersonalizowanych funkcji. Co do głowy przyjdzie, co potrzebne tobie. Ja zamarzyłam sobie przycisk specjalny do czasu zatrzymania. Jestem w stanie rozwiązać wszelkie problemy palące. Niestraszne mi Lulki harce, swawole; bałagan w pokoju; nieskończony obiad; światło do zaświecenia; nocnik do zapełnienia; dziecko do położenia. Lecz dopiero "gdy skończę karmić Anię". A tak, wciskam przycisk w kryzysowej sytuacji, świat czyni STOP, dzieć kończy posiłek, czas wznawiam i bez stresu i nerwów i bolących piersi wracam na pole domowej bitwy.

Więc jak? Ktoś ze mną inwestuje w produkcję pilota? Ugodowa jestem, nie gryzę ;) 

PS. To nie pierwsza matki kreatywność. Matka posiada już prawa autorskie do snu-minutnika. Jeszcze chwila i pierwszy milion będzie w zasięgu ręki. I to na macierzyńskim.

13 komentarzy:

  1. No ba! Wchodzę w to :) http://naslonecznej.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. ja myślę, że do pilota przydałby się system snu nocnego. Taki robot co to kiedy dziecko zapłacze a Ty guzik naciśniesz dziecko przyniesie, do piersi podstawi, a kiedy dziecko się naje odłoży dziecko do snu. A Ty odpoczywać możesz w spokoju ;) O!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu tak źle nie jest - uskuteczniamy co-sleeping ;)

      Usuń
    2. ale z taką alternatywą zawsze można by było chwilę odpocząć, jak by była potrzeba :)

      Usuń
    3. To ja taki raczej na dzień zamawiam ;)

      Usuń
  3. O kurde, ja też chcę taki pilot !!!
    I'm in!

    OdpowiedzUsuń
  4. Przydałoby się :D

    OdpowiedzUsuń