Niedawno całkiem błądząc w internetach natknęłam się na akcję dwóch blogerek: Ani oraz Justyny - "CZYTANIE TO WYZWANIE", której celem jest popularyzacja dobrej literatury dziecięcej. Wiadomo, jak Matka widzi książki to kwiczy, więc udział zadeklarowałam. Cel mój osobisty? Odciągnięcie dziecięcia starszego od znanych do znudzenia kilku pozycji i otwarcie na nowe. Na czym polega fun? W ciągu roku pokazujecie (na blogu, fb, insta, whatever) 52 książki, które spodobały się Wam lub Waszym dzieciom. Z racji czasu deficytu Matka będzie preferować formę postów-kombajnów zaczynając od dziś.
1. Noc na ulicy Czereśniowej - idąc chronologicznie ta książka dominowała od początku roku. Ulubiona z serii przez dziecko, które jest obecnie na etapie szukania szczegółów w jak największym chaosie. Co ciekawe podobne tematycznie Mamoko takiej furory nie zrobiło.
1. Noc na ulicy Czereśniowej - idąc chronologicznie ta książka dominowała od początku roku. Ulubiona z serii przez dziecko, które jest obecnie na etapie szukania szczegółów w jak największym chaosie. Co ciekawe podobne tematycznie Mamoko takiej furory nie zrobiło.
2. Otwórz okienko. Kolory - wstyd się przyznać , ale jest to ulubiona Lulkowa książka do czytania na nocniku ;) Choć kolory rozpoznaje od dobrych parunastu miesięcy element poszukiwania i zgadywania i okienek otwierania (tudzież niestety wydzierania) nie nudzi się, o nie.
3. Pierwsza książka mojego dziecka- ha! tu historia nieco dłuższa. Książka ta z założenia miała służyć drugorodnej, dostałyśmy ją bowiem w wyprawce szpitalnej. Natomiast jak tylko Lulka ją dorwała i wierszyki usłyszała, to gdy ja ją usypiam domaga się jej przed zaśnięciem. Jakość wizualna i tekstowa niestety nie powala. Cały czas zastanawia mnie dlaczego nie postawiono na klasyczne przykłady polskiej poezji dziecięcej tylko na autorstwo głównie jednej pani. Koniec końców większość wierszyków sama potrafi już wyrecytować, więc niech z niej korzyść będzie taka, że ćwiczymy pamięć.
Dopiero od niedawna Lulka cierpliwie wysłuchuje treści opowieści, wcześniej skupiała się jedynie na nazywaniu i obrazkach. Dzięki temu możemy w pełni korzystać z książek czytanych a nie tylko oglądanych. Stąd renesans książek, które posiadamy już od pewnego czasu.
Dopiero od niedawna Lulka cierpliwie wysłuchuje treści opowieści, wcześniej skupiała się jedynie na nazywaniu i obrazkach. Dzięki temu możemy w pełni korzystać z książek czytanych a nie tylko oglądanych. Stąd renesans książek, które posiadamy już od pewnego czasu.
4. Kicia Kocia gotuje - Ja lubię rysunkową kreskę, Lulka lubi dobitnie podkreślać, co może być gorące (kuchenka, piekarnik, ciastka). Fajna krótka historia z nauką.
5. Zuzia się zgubiła - casus podobny. Tematyka i sposób opowiedzenia jak na mój gust idealnie dopasowany do trzylatka. Cała seria Zuziowa jest mocno edukacyjna i wychowawcza. Sporo zakupów jeszcze przed nami i chyba cała radość również.
5. Zuzia się zgubiła - casus podobny. Tematyka i sposób opowiedzenia jak na mój gust idealnie dopasowany do trzylatka. Cała seria Zuziowa jest mocno edukacyjna i wychowawcza. Sporo zakupów jeszcze przed nami i chyba cała radość również.
6. Zezia i Giler - tak, tu się można zdziwić. Minimalna ilość obrazków, ogrom tekstu. Stała sobie długi czas (wygrała ją matka onegdaj), aż kiedyś dziecię wręczyło ze słowami: "Czytaj, mama!". Matka przeczytała bez przekonania, czy pannie się nie znudzi opowieść w końcu o ośmiolatce, ale ku zdziwieniu domaga się jej codziennie. Nie jestem przekonana, do tworzenia literatury przez osoby z show-biznesu, ale pokłony dla p. Chylińskiej za taką fajną i zgrabną opowieść.
7. Elmer i hipopotamy - Elmer, słoń w kratkę, które dziecko go nie lubi. Tu opowieść o tym, że warto pomagać, choć największa frajdą jest "Mama, patrz, brudny Elmer!".
8. Nowe fikołki pana Pierdziołki - po raz pierwszy do czytania wzięte parę dni temu, choć rezydują u nas od dawna. Do tej pory matka w ukryciu niejakim śmiała się z dobrze znanych wierszyków i wyliczanek. Na jej oko pozycja klasyczna ale dla nieco starszych czytelników. Chociaż.... dzisiaj panna Lulencja recytowała pod nosem "W murowanej piwnicy...", więc może matka sobie tylko projektuje.
To pierwsza odsłona naszych czytelniczych poszukiwań. I chętnie, bardzo chętnie poczytam o waszych ulubieńcach czytelniczych. Inspiracji nigdy za wiele.
To pierwsza odsłona naszych czytelniczych poszukiwań. I chętnie, bardzo chętnie poczytam o waszych ulubieńcach czytelniczych. Inspiracji nigdy za wiele.
Super akcja, nie słyszałam o niej, ale chętnie dołączę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zezia od dłuższego czasu spogląda na mnie z bibliotecznej półki, ale jakoś nie mogłam się zdecydować, zeby ją Jankowi wypożyczyć... ale skoro piszesz, ze nie za wcześnie, to chyba niedługo przeczytamy :)
OdpowiedzUsuńa Elmer po prostu kradnie dziecięce serca - fenomen :)
Polecam! :)
OdpowiedzUsuńBo część to jednak dziecięce klasyki.
OdpowiedzUsuńSpróbujcie. Ja sama byłam w szoku. Oczywiście nie wszystkie rozdziały ją jednakowo interesują, ale domaga się. Elmera to i ja bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńZawsze gdy czytam takie posty, to trochę mi przykro. Moja młoda nie chce za bardzo by jej czytać. Ma już prawie cztery lata. Od początku życia niemal staraliśmy się czytać jej książeczki, wierszyki itd. Ale ona zawsze zabierala książkę z rąk rodzica, a gdy zaczęła mówić, pojawiło się wszedobylskie "ja sama ". Ogląda obrazki, często omawiamy je, cały czas dbam o kontakt dziecka z książkami, ale czytania nadal nie akceptuje. I mam poczucie, że moje dziecko coś traci, ale cóż, nie jestem w stanie w żaden sposób jej przekonać. Ktoś mi niedawno powiedział, żeby się nie przejmować, bo taki typ juz z niej, że gdy pozna literki, sama zacznie czytać. Dodam jeszcze, że lubi, gdy się jej opowiada baśnie czy różne historie, ale "z głowy", nie z książki.
OdpowiedzUsuńCóż, staram się nie martwić tym, zawsze byłam zwolenniczką podazania za dzieckiem, słuchania i odpowiadania na jego indywidualne potrzeby, a nie robienie czegoś wbrew jej woli, bo "tak trzeba ". Ale jednak smuteczek jest, bo ja kocham książki iam nadzieję, że moja młoda rzeczywiście sama musi to ogarnąć :). Co myślicie?
Myślę, że nie masz się czym martwić. Trafiła ci się indywidualistka. Dobrze, że lubi słuchać bajek przez was wymyślonych, czym to się tak naprawdę różni na tym etapie od czytania? A to, że sama lubi przeglądać, oglądać książki jest fantastycznym znakiem na przyszłość. Ciesz się tym i ćwicz wyobraźnię do baśni ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za pocieszenie. Tak staram się myśleć, a i tak mam potem wrażenie, poczucie, że może coś nie tak zrobiłam :/. Wiesz, standardowe lęki matki ;)
OdpowiedzUsuń