Ja, matka posiadająca pod dachem jednym dwa gnomy o różnej wiekowości, na bieżąco obserwuję jak te gnomy się między sobą różnią. Kocham je miłością mocno gnomową, ale następują niestety momenty, gdy wykazuję preferencję w kierunku jednej lub drugiej (i nie krzywić się matki i ojcowie, każde z nas zapewne tak ma tylko wstydzi się do tego przyznać). A żeby nie być gołosłowną przedstawię dzisiaj pięć najważniejszych powodów, dla których czasami niemowlak bije na głowę trzylatkę.
Sprawa pierwsza - jedzenie
Karmienie niemowlaka jest proste. Podajesz pierś lub butelkę i posiłek masz z głowy. I tak przez cały okres niemowlęctwa. Po pierwszym półroczu dajesz się pobabrać (jabłuszeńko, marcheweńka), ale nawet jak będzie pluło na kilometr to zawsze masz w zanadrzu mleko. Dziecko głodne nie chodzi, a ty masz tylko do posprzątania bajzel po BLW eksperymentach. To mały miki przy kombinowaniu jak zaplanować jadłospis trzylatka, który preferuje kanapeczkę z masłem i wędlinkę (ale nie tę piekącą!), a wszelkim warzywem gardzi. O, ewentualnie zje kotleta, a ty oczami wyobraźni widzisz narastające niedobory witamin w jego ciele.
Sprawa druga - mówienie
A raczej brak. Posiadając w domu trzylatkę momentami uszy ci więdną, ale nie z powodu przekleństw a ilości słów wypowiadanych na minutę (jakieś tysiąc trzysta). Będąc teraz sam na sam z niemowlakiem słyszę ciszę. Czasem, przez krótki okres, ale wystarczający, by przypomnieć sobie jej istnienie. Przynajmniej na tyle, by zebrać myśli. Niemowlaki się nie mądrzą, nie pyskują, nie zadają kłopotliwych pytań. Mi wystarczy trzydzieści pytań "a dlaczego?" zadanych po siedemnastej jak już wróci ze żłoba. Mam kontynuować?
Sprawa trzecia- bałagan
I znów jego brak. Nawet największe harce pełzająco-kroczącego niemowlaka nie czynią takiego burdlu jak spokojna zabawa trzylatka w domu. Wiem o czym mówię. Porządek w domu z ogromną łatwością utrzymywany podczas pobytu Lulki u babci skończył się dziesięć minut po jej powrocie, gdy matka nie mogła znaleźć wolnej przestrzeni podłogowej w Lulkowym pokoju, a salon opanowały pluszaki wszelkiej maści. Pomimo permanentnie stosowanej reanimacji walka z tym stanem trwa do dziś.
Sprawa czwarta - łatwość w pocieszeniu
Prosta sprawa. Na wszelkie niemowlaka bolączki najlepsze są rodzica rączki. Tak, zgadzam się. Jest to przekleństwo dla kręgosłupa, ale z drugiej strony bardzo szybko można zastosować zasadę: najpierw uspokajamy, potem szukamy bolączki przyczyny. Działa nawet gdy niemowlakowi uparcie się czegoś odmawia. Niestety z trzylatkiem nie jest tak łatwo. "Idę do swojego pokoju i nie idź za mną" - true story w sytuacji, gdy pannie odmówiłam drugiego jajka niespodzianki. "Mamo zostaw" gdy chcę pocieszyć, a potem chlipanie w kąciku. Na szczęście w sytuacjach mocno kryzysowych sposób niemowlęcy czasem jeszcze działa. Ale wyłącznie jak panna ma chęć ;) Mój kręgosłup już szuka masażysty on-line.
Sprawa piąta - usypianie
Pisząc to, nie jestem chyba przy zmysłach mając na uwadze, że panna Anna uparcie odmawia snu dziennego, choć powinna drzemać minimum trzy godziny (hahaha!). Ale! usypianie panny Anny jest z zasady procesem nieskomplikowanym: przewinąć, nakarmić, ewentualnie leżeć przy niej jako żywy smoczek. W końcu zaśnie. Najpóźniej o dwudziestej (tfu, tfu!!). Za to trzylatek? Zanim pójdzie spać to musi: zjeść (ok!), wysikać się, napić, przeczytać dziesiątą książeczkę, pobrykać na łóżku, pośpiewać jagódki tudzież inne jabłuszka, wyrecytować pana Pierdziołkę, by na koniec zrobić efektowne spierdalamento z pokoju i oświadczyć, ze dzisiaj to jednak w salonie. A spróbujcie położyć zmęczonego, acz drzemki niechętnego trzylatka. Powodzenia!

Myślę, że powyższe przykłady potwierdzają tezę, że niemowlak czasem fajniejszy od trzylatka. Dorzućcie swoje powody. Chętnie utwierdzę się w swych przekonaniach.
PS. W celu uprzedzenia ewentualnego oburzenia - tak, planuję część drugą gloryfikującą pod niebiosa trzylatki ;)
Zgadzam sie, choć mam tylko pięciolatka...ale jesli o mówienie chodzi to u nas coraz gorzej. Zero ciszy, zeeeero!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam mojemu mężu i on potwierdził, że to również u nas wszystko ma miejsce! :)
OdpowiedzUsuńZawsze, zawsze mówiłam, że dzieci są spoko, dopóki nie gadają i nie mogą się kłócić :P A w ogóle dopóki na cycu, to ekstra <3
OdpowiedzUsuń3latka i niemowlak są fajniejsze od 7 i 5,5latki...
OdpowiedzUsuńWspomnisz me słowa ze lat 4-5 :-D
To to się jeszcze pogarsza? Chociaż nie. Twoja to zdecydowanie pozytywny przypadek pięcioletniej elokwencji ;)
OdpowiedzUsuńPrawda? Prawda?
OdpowiedzUsuńŁatwo im wtedy dziób zatkać tym cycem ;)
OdpowiedzUsuńNie, powiedz, że tylko się zgrywasz,powiedz!
OdpowiedzUsuńo to to :)
OdpowiedzUsuńNie pocieszasz ;)
OdpowiedzUsuńMam niemowlaka, ale w domu mieszka ze mną 4-latek ;) istne skaranie Boże, ale z drugiej strony rozrywka dla mojego malucha.
Ale to przecież ty wszystko wiesz, nic nowego nie napisałam. Wszystkie chyba tak mamy ;)
OdpowiedzUsuńPrawdę piszesz :) U nas na szczęście usypianie dwójki idzie lekko :) A z gadaniem faktycznie tragedia. Poczekaj jak mała osiągnie wiek 4+ wtedy dopiero zaczyna trajkotać :)
OdpowiedzUsuńJak wy to robicie z usypianiem, proszę podziel się ;)
OdpowiedzUsuńCholera... a ja myślałam, że później będzie łatwiej;D
OdpowiedzUsuńO ja naiwna;]
Spoko loko. Za niedługo będzie post o cudownosci trzylatków, więc niech żywi nie tracą nadziei ;)
OdpowiedzUsuńJa już nie mam niemowlaka. Żadnego. Agula ma ponad półtora roku i szybko dogania Tymona w poziomie produkowanego burdlu :P
OdpowiedzUsuńKonsekwencja to podstawa. I ogrom cierpliwości. Czasem się poddam i kładę z małym ale w większości przypadków odkładam do łóżeczka on pokwili i zasypia. Z córką szło mi łatwiej a synek to taki mój cycuś więc mi szkoda :) Natomiast warto nauczyć dzieci zasypiać i spać samemu jak najszybciej. Moja córa ma 4 latka i od prawie 4 lat mam o 20 spokój bo ona zasypia sama w swoim pokoju i nie pałęta mi się po domu :)
OdpowiedzUsuńLulka zasypia też koło dwudziestej,alei tak trzeba z nią chwilę posiedzieć przed spaniem. Też nie mam serca jej tego odmawiać. Ale jak zaśnie to zazwyczaj śpi do rana, więc tyle dobrego ;)
OdpowiedzUsuńKuirczę, a pamiętam Agę taką małą jeszcze. Czyli burdel podwójny ;)
OdpowiedzUsuńTo zazdroszczę. Mój bąbel zasnął już ale co 3 godziny chce pierś a o 5 pobudka :)
OdpowiedzUsuńPiszesz o swoim młodszym? Bo Lulka to ta starsza, już nie na piersi ;) Anka to wiadomo też nocne pobudki uskutecznia ;)
OdpowiedzUsuń