15.6.15


Zdarzają się takie dni, gdy matka tak naprawdę nie powinna tykać się niczego, nie mówiąc już o zajmowaniu się dziećmi. Nietypowe zestawienie niekorzystnego biometu, kiepskiej nocy (burza o czwartej nad ranem!) i końcowe niewyspanie skumulowało się właśnie dzisiaj. Strat w ludziach i sprzęcie na szczęście niewiele, choć momentów podnoszących ciśnienie nie brakowało. Jak się za chwilę okaże, wszelkie perypetie dotyczyły.... płynów.

Wylana kawa moja (przy wydatnej pomocy Anki); wypadek przy przekazywaniu cennego soczku* dla Lulki skutkujący koniecznością wymycia całego salonu. I wisienka na torcie czyli jak skutecznie skrócić sobie spacer z młodszą? Plan był prosty: pójść do Biedry, potem jakiś spacer, z profilaktycznie przygotowanym mlekiem dla małego głodomora. Lecz coś poszło zupełnie nie tak. Wystarczyło przygotować mleko.... bez dodatku mleka. Szybka ewakuacja z dyskontu, powrót na wrzaskunowym sygnale. Nie tak miało być.

Matka, nie chcąc wychodzić na większą marudę niż jest, próbuje znaleźć pozytywy dzisiejszej niezborności myślowo-ruchowej. I ma! Efektem dydaktycznym dzisiejszych zdarzeń niech będzie wpojenie Lulce nowych pojęć takich jak: "dziurawe ręce" oraz wytłumaczenie znaczenia stwierdzenia: "To nie jest mój dzień!".

Kurs: "Myślenie abstrakcyjne dla trzylatków" uznaję za rozpoczęty.



*cenność soczku opierała się na jego tajemniczej recepturze by Tata Lulki. Kluczowym składnikiem melisa, której efektywność na córce starszej zapragnął testować. Matka jak zwykle spartoliła sprawę.

9 komentarzy:

  1. To rzeczywiście dzień nie układał się najlepiej! Ale abstrakcyjne myślenie dziecku się przyda, nie ma się więc co załamywać ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Melisa to złoty środek - dla dzieci jak i rodziców. Ważne, że szklanki zostały w komplecie i jutro można powtórzyć podawanie płynów ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. I taki z tego plus ;) Choć kazała sobie ręce pokazywać: gdzie te dziury ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na Lulkę zadziałał z mocnym opóźnieniem - wstać rano wybitnie nie chciała ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Melisy potrzebuje każdy. Even me ;)
    A edukacja wysoce wskazana ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja dziurawe ręce mam średnio raz na dzień, więc w pełni rozumiem i łączę się w bólu ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet jeśli kawy nie pijasz? ;p Dzisiejszy casus też pokazał, że melisa rady na Lulkę nie daje.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czyli dzieciarnia już zna to pojęcie aż za dobrze ? :p

    OdpowiedzUsuń
  9. melisa bezkofeinowa więc można śmiało walić;p

    OdpowiedzUsuń