2.7.15

Pamiętam, jak wraz z narodzeniem się Anulki zalęgło się w głowie, że najwyższa pora pożegnać Matkę Debiutującą. Będąc matką podwójną debiutującą wszak już być nie mogę. Cóż, jak zwykle, matka sobie, życie sobie. Dopiero teraz widzę, że cały czas się uczę odnajdywania w nowej rzeczywistości i tak pewnie będzie już zawsze.

Ostatnie dni z dwójką gnomów na pokładzie wystarczyły, bym poczuła, że znów stoję u punktu wyjścia. Tym razem u punktu bycia matką podwójną na pełen etat. I nie tylko ja muszę się dostosować. Dużo więcej jest teraz również na barkach Lulki i Anki.

Lulki musi nauczyć się dzielić mną z Anką.
Anka musi nauczyć się funkcjonowania w chaosie.

Rytm dnia Anki był wyznaczany wyłącznie przez nią, a otoczenie dopasowywane pod jej potrzeby. Gdy była głodna dostawała jeść, gdy była śpiąca automatycznie rozpoczynałyśmy procedurę usypiania wyciszając niepotrzebne bodźce. Niespieszne zabawy ze mną, stonowana muzyka w tle. Weekendowe ekscesy ze starszą odreagowywane spokojem tygodnia. Wraz z ciągłą obecnością Lulki nastała cała feeria dźwięków, śpiewów, ciągłego trajkotania, Lulkowej atencji i złośliwości, zaskoczeń, przestraszań, ale i śmiechów do rozpuku. Rozciągnięte poranki spacerowe, krótkie drzemki przerywane nowymi atrakcjami - bo nawet wizyta w warzywniaku takową atrakcję bywa. Efektem nowe trudności w dziennym śnie i większa potrzeba przytulań. Wyzwaniom tym nie zawsze potrafię sprostać, gdy trzeba biec na ratunek zalanej podłodze, latającym doniczkom czy jabłku wciskanemu do radia.

W Lulce widzę niepewność napędzaną kopiowaniem Ankowych zachowań. Więcej jęków, marudzenia; więcej: "Mamo, kiedy pobawisz się ze mną?", "Mamo, będziesz mnie usypiać?"; "Mamo, porysuj, poukładaj, weź mnie na ręce, porozmawiaj ze mną". Mamo, bądź ze mną? I zderza się zbyt często z "Musisz poczekać, za chwilę", a ta chwila, bywa, że w ogóle nie nadchodzi. Zaskakuje mnie czasem ta jej złość (złość?) na Ankę, ta agresję do niej i sprawdzanie mojej reakcji. Testowanie granic, możliwości, sposobów. W następnym momencie dochodzę jednak do wniosku, że ona ma trudniej. Choć, z racji starszeństwa, widzi więcej i więcej rozumie, to nie do końca pojmuje skąd i dlaczego ta zmiana. 

Jest też zadanie dla mnie. Niełatwe. Pogodzić potrzeby, odpowiednio dysponować czasem, nauczyć starszą, że młodsza chwilowo wymaga więcej. Bo mam świadomość, że wyliczyć uwagi po równo się nie da. I moja w tym głowa, by uniknąć chaosu nie tracąc z jakości. Codziennego czasu z gnomami tymi dwoma.


4 komentarze:

  1. Karolajn P-c3 lipca 2015 07:35

    mądra głowa i wiem, że wszystko ogarnie :)
    już za chwileczkę, już za momencik będzie lepiej, coraz lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, że to dla Ciebie ciężki okres. Też przechodziłam ten chaos. Jaki jest na niego złoty środek? Po prostu przetrwać. Choćby z dnia na dzień. Im dzieci będą starsze tym będzie lepiej :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na etapy starszeństwa oj czekam. I masz rację. Na razie przetrwać dzień za dniem, potem będzie czas na większe refleksje.

    OdpowiedzUsuń