22.8.15

Przyjazdy, rozjazdy, wyjazdy. Żar tropików i dzieciowe szaleństwa.
Tak mniej więcej wyglądały (w sumie nadal wyglądają, bo piszę te słowa od teściów) ostatnie tygodnie.
Pakowanie, przepakowywanie, rozpakowywanie plus codzienne pranie.
Tym się ostatnimi czasy najczęściej zajmowaliśmy. 
W międzyczasie w upałach zdychaliśmy, o parki zahaczaliśmy, konne konkursy zaliczyliśmy, parę osób odwiedziliśmy, mnóstwo arbuzów zjedliśmy i na placach zabaw drzemaliśmy.

Ścisłej relacji nie będzie, ale z kilkoma luźnymi wnioskami się z wami podzielę, dobrze?

Lubię małe miasteczka z ogromnymi, zacienionymi!!! placami zabaw, różniastymi sklepami w zasięgu dwustu metrów, z popołudniowym spokojem i spożywczakami zamkniętymi w niedzielę. Całe niedorosłe życie mieszkałam w takim, myśląc o wielkomiejskości, teraz przebąkuję o może-powrocie. Chłop się tylko w głowę stuka.
***
Sąsiadki z bloku w małym miasteczku charakteryzują się nietypową żądzą zagarniania cudzych dzieci w pierwszej chwili po ich ujrzeniu. W razie odmowy, zapewne wyrwałyby je od ciebie siłą. Bałam się odmówić, dziecko udostępniłam. Tyczy się to wyłącznie dzieci do lat jeden - Lulka taką popularnością się nie cieszyła.
***
Wieś. Jeśli jeszcze raz od kogoś usłyszę, że to synonim ciszy i spokoju, wyślę tego kogoś do teściów na weekend. Koty drące twarz, psy szczekające na byle muchy, motocykliści dumnie szarżujący po wąskich dróżynkach, a traktory? Powinny być zabronione po dwudziestej pierwszej.
***
Uwaga! Czas na myśl głęboką utwierdzoną podczas wakacji. 
Życie z dziećmi to ciągła walka ze snem - nasza, by dzieciarnię uśpić; ich, by się nie poddać.

Co Matka wyciągnęła z wakacji? Trzy przeczytane książki i zarzucony serialowy nałóg. Potwierdzenie miłości pierwszego piętra z windą (w opozycji do babciowego czwartego piętra bez) oraz porysowanych ale cichych paneli (w opozycji do drugobabciowego parkietu z towarzyszeniem orkiestry).
Co Ojciec wyciągnął z wakacji? Potrzebę nowego auta, bo ten obecny podobno za małym bagażnikiem dysponuje. Wiecie, jak wygląda połączenie chłop+nowe auto. Trzydzieści razy dziennie matka słucha o szerokościach, osiągach i dieslach oraz o tym, że odkładać musimy, oszczędzać.
Co Lulka wyciągnęła z wakacji? Trzydzieści strupków i słownictwo poszerzone o ciapalajdę, glimzę i pyszczydło. Plus dodatkowe trzydzieści centymetrów (tak na oko), co widać po brzuszyszku (nie, aż tak wypukłym) wyzierającym spod każdej bluzeczki.
Co Anka wyciągnęła z tych wakacji? Cholera wie, przecież mi nie powie.

Tyle chaotyczności. W nagrodę za cierpliwość kilka zdjęć. Taki deal?







           

Ps. Tak, ostatnie zdjęcie przeczy teorii żaru tropików, ale 27 lipca 2015 roku w Rożnowie przed południem naprawdę było zimno i lało ;)




0 komentarze:

Prześlij komentarz