Przyjazdy, rozjazdy, wyjazdy. Żar tropików i dzieciowe szaleństwa.
Tak mniej więcej wyglądały (w sumie nadal wyglądają, bo piszę te słowa od teściów) ostatnie tygodnie.
Tak mniej więcej wyglądały (w sumie nadal wyglądają, bo piszę te słowa od teściów) ostatnie tygodnie.
Pakowanie, przepakowywanie, rozpakowywanie plus codzienne pranie.
Tym się ostatnimi czasy najczęściej zajmowaliśmy.
W międzyczasie w upałach zdychaliśmy, o parki zahaczaliśmy, konne konkursy zaliczyliśmy, parę osób odwiedziliśmy, mnóstwo arbuzów zjedliśmy i na placach zabaw drzemaliśmy.
Ścisłej relacji nie będzie, ale z kilkoma luźnymi wnioskami się z wami podzielę, dobrze?
Lubię małe miasteczka z ogromnymi, zacienionymi!!! placami zabaw, różniastymi sklepami w zasięgu dwustu metrów, z popołudniowym spokojem i spożywczakami zamkniętymi w niedzielę. Całe niedorosłe życie mieszkałam w takim, myśląc o wielkomiejskości, teraz przebąkuję o może-powrocie. Chłop się tylko w głowę stuka.
***
Sąsiadki z bloku w małym miasteczku charakteryzują się nietypową żądzą zagarniania cudzych dzieci w pierwszej chwili po ich ujrzeniu. W razie odmowy, zapewne wyrwałyby je od ciebie siłą. Bałam się odmówić, dziecko udostępniłam. Tyczy się to wyłącznie dzieci do lat jeden - Lulka taką popularnością się nie cieszyła.
***
Wieś. Jeśli jeszcze raz od kogoś usłyszę, że to synonim ciszy i spokoju, wyślę tego kogoś do teściów na weekend. Koty drące twarz, psy szczekające na byle muchy, motocykliści dumnie szarżujący po wąskich dróżynkach, a traktory? Powinny być zabronione po dwudziestej pierwszej.
***
Uwaga! Czas na myśl głęboką utwierdzoną podczas wakacji.
Życie z dziećmi to ciągła walka ze snem - nasza, by dzieciarnię uśpić; ich, by się nie poddać.
Co Matka wyciągnęła z wakacji? Trzy przeczytane książki i zarzucony serialowy nałóg. Potwierdzenie miłości pierwszego piętra z windą (w opozycji do babciowego czwartego piętra bez) oraz porysowanych ale cichych paneli (w opozycji do drugobabciowego parkietu z towarzyszeniem orkiestry).
Co Ojciec wyciągnął z wakacji? Potrzebę nowego auta, bo ten obecny podobno za małym bagażnikiem dysponuje. Wiecie, jak wygląda połączenie chłop+nowe auto. Trzydzieści razy dziennie matka słucha o szerokościach, osiągach i dieslach oraz o tym, że odkładać musimy, oszczędzać.
Co Lulka wyciągnęła z wakacji? Trzydzieści strupków i słownictwo poszerzone o ciapalajdę, glimzę i pyszczydło. Plus dodatkowe trzydzieści centymetrów (tak na oko), co widać po brzuszyszku (nie, aż tak wypukłym) wyzierającym spod każdej bluzeczki.
Co Anka wyciągnęła z tych wakacji? Cholera wie, przecież mi nie powie.
Tyle chaotyczności. W nagrodę za cierpliwość kilka zdjęć. Taki deal?

Ps. Tak, ostatnie zdjęcie przeczy teorii żaru tropików, ale 27 lipca 2015 roku w Rożnowie przed południem naprawdę było zimno i lało ;)
0 komentarze:
Prześlij komentarz