16.9.15


Za dnia szanowany doktor, w nocy człowiek emanujący złem w najczystszej postaci. Znacie tę opowieść bardzo dobrze. Ja natomiast opowiem historię nieco odmienną. O nieletniej pannie, która nie za sprawą magicznego eliksiru, nie za sprawą nocy, ale pod wpływem jednego zwykłego czynnika drastycznie zmienia swą osobowość.

W czasach spokoju usłyszycie z jej ust: "proszę, dziękuję, przepraszam". Nie zwleka w pomocy zabawiania siostry, przytulenia jej, gdy płacze, tulenia, całowania i mówienia: "Kocham!". Rozumie, że trzeba posprzątać, ubrać się, zjeść, by móc wyjść. Fantastycznie się bawi, tańczy, opowiada. Można z nią rysować, kleić, laurki dla tatuśka sporządzać. Po posiłku talerz odniesie, ubranie do prania wrzuci i zgodzi się na cztery żelki zamiast całej paczki. W dobrych czasach jest do rany przyłóż, a jej śmiech perlisty - och więcej do szczęścia nie trzeba

Lecz gdy nadchodzi czas transformacji to drżyjcie wszyscy w najbliższym otoczeniu. Szykujcie się na masło rozsmarowane na podłodze. Wysypane całe! pudło Ankowego mleka. Zrzut wszystkiego, co znajdzie się w zasięgu jej ramion. Wtedy przybiegnie podczas usypiania siostry, bo "lubię patrzeć jak ona płacze". Zacznie krzyczeć, tłuc się, ze ściany tapety zdzierać, obrus długopisem dziurawić do cna i ciąć wszystko, co wpadnie jej w ręce. Zupę wyleje, Ankę w głowę pacnie, a gdy pytam: "Czemu tak się zachowujesz? "Bo lubię". Na wszystkie prośby-groźby jedna odpowiedź: "Nie". Dlaczego? "Bo nie!" i spierdalamento.

Dwa symptomy zwiastują przeobrażenie. Diaboliczny rozgłośniony śmiech i złowrogie iskierki w oczach. Na ich widok i dźwięk matka nieruchomieje. Już wie, że najbliższe chwile spokojne nie będą. Na nic pacyfikowanie przytuleniem, zajęciem, zagadaniem. Niby słucha, ale w głowie roją się już niecne plany. Niby klocki układa, ale wzrok co chwilę ucieka w miejsca zakazane. Przytulenie nawet nie dochodzi do skutku zmieniając się w nierówne zapasy. Najgorsze, co można zrobić, to zostawić samą. Choć na sekund dziesięć. Po prawdzie nie ma wtedy, po co wracać.

Jak poskromić pannę Hyde? Znam jeden niezawodny sposób - zaordynować jej sen. Tylko tyle i aż tyle. Ale o tym można pisać osobne epopeje. Na chwilę, ale tylko chwilę, pociesza fakt, że zapewne większość dzieci ma swoje ciemniejsze oblicza. Ale potem znowu trzeba wracać ratować Ankowe mleko.
Większość dzieci tak ma?

PS. Tak, czynnikiem inicjujący transformację jest najzwyczajniejsze w świecie zmęczenie.
PS2. Tak, zataszczenie panny Hyde do wyra wymaga niewyczerpanych pokładów kreatywności, cierpliwości i nerwosolu dożylnie. Z Miss Jekyll czasem idzie się dogadać.

0 komentarze:

Prześlij komentarz