Ostatnimi czasy przestrzeń debiutującą opanowały klimaty niemowlęce, a nie można przecież zapominać o starszyźnie dzielnie, lecz zazwyczaj mocno zaspanie, kroczącej od prawie dwóch miesięcy do przedszkola. Przeboje przedszkolne zostawmy sobie na inne okazje, natomiast dzisiaj przyczynkiem krótkich rozważań niech będzie zbliżająca się wielkimi krokami pierwsza duża uroczystość czyli pasowanie.
Od dobrych dwóch tygodni uczy się więc Lula wierszyków i piosenek tematycznych. Pokornie należy stwierdzić, iż matka zdecydowanie nie pomaga. Jeśli kto nie widział na fp, to niniejszym przypominam radosną matczyną twórczość ochoczo podchwyconą przez dziecię:
"Słonko ma bardzo piękne zwyczaje
puszcza pierdziuchy gdy rano wstaje,
a drzewa lśniące, kupa na trawie,
mówią: dzień dobry kupo kochana!"
(Matkę niech może tłumaczy częstotliwość powtarzania oryginalnej wersji na poziomie bliskim setki na godzinę oraz lokalizację ćwiczeń. Ale pewnie będzie sobie mogła gdzieś wsadzić ten argument, gdy panna zaprezentuje powyższą wersję przed szerokim przedszkolnym audytorium).
Sama córka nie wypadła jednak kurze spod ogona, czy jakoś tak - w końcu geny nie kłamią:
"Martwiła się babcia i martwił się dziadek,
czy taki trzylatek w przedszkolu da radę.
Martwiła się mama i tata i wujek.
A ja się w przedszkolu bardzo źle zachowuję" (ostatni wers oczywiście cztery tony głośniej).
Opuszczając sferę artystyczną, matka musi się podzielić ogólnym spostrzeżeniem graniczącym ze zdziwieniem, jak trudno o tej porze roku znaleźć w sklepie żółtą bluzką. A długi rękaw do tego to już fanaberia. Na moje oko to typowy kolor jesienny, ale ja się nie znam. Dlaczego żółć? Panna Lulencja należy do elitarnej grupy przedszkolnych Słoneczek, więc w odpowiednich barwach wojennych musi się stawić. Szczęśliwie o rajty było już łatwiej.
Jak sama zainteresowana podchodzi do całej imprezy? Ogólnie wydawałoby się, że na luzie, spoko-git-fajnie jest, choć tu i ówdzie przemyca mi reguły gry typu: "Dzieci, pamiętajcie, by nie biec do rodziców jak tylko ich zobaczycie". No i dzisiejsza krótka konwersacja daje dodatkowy odcień, tak bardzo jednak pasujący do Lulki:
"Mamo, ja nie chcę, żeby pasowanie było w czwartek"
"A kiedy chcesz by było?"
"W niedzielę"
"Ale w niedzielę przedszkole jest zamknięte"
"No właśnie!"
Tymi słowy chciałabym uprzejmie prosić o odrobinę kciuków, by ta urocza panna dała się jutro bezproblemowo upasować na pełnoprawnego przedszkolaka.
0 komentarze:
Prześlij komentarz