25.1.16


Po ponad roku bycia matką podwójną, a wcześniej trzech latach bycia matką pojedynczą doszłam do wniosku, że jednym z lepszych sposobów na zachowanie jako takiej zdrowotności umysłowe, psychicznej i fizycznej jest pozbycie się całego przychówku z dorosłym towarzystwem na jedne pełne dwadzieścia cztery godziny (chociażby!). I zostanie samej, samiusiej, samusieńkiej.

Onegdaj pisałam już, co można robić będąc samej przez osiem godzin, jak (w teorii) spędzać czas mając tylko jedno pod opieką nawet przez kilka dni, natomiast dzisiaj będzie o tym cudzie wolności całkowitej. Cudzie, który spłynął na mnie w ten właśnie ostatni weekend. I nie żebym jakoś specjalnie o ten cud zabiegała. To chop osobisty natchnienia dostał i pod pretekstem przewietrzenia dzieci w zdrowszym środowisku i wyhasania ich na sankach zapakował się i wyjechał.

A czas matki samopas można spędzić dwojako.

Sposób pierwszy.
Zrób listę. Listę rzeczy do zrobienia. Niech ta lista zajmie nawet i cztery strony. Rozpisz czynności porządkowo-organizacyjne, aby nic nie umknęło twej uwadze. I zanim popukacie się w głowę, to jezcze się wstrzymajcie. Przypomnijcie sobie jak wygląda wasza praca domowa, gdy dzieci plączą się pod nogami, wołają co 5 sekund :"Mama chodź!" lub wersji niemowlęcej: "aaaa, mmamamama, aaaa". Przypomnijcie sobie ile czasu zajmuje wam głupie umycie podłogi (sorry! to mission impossible, chyba że dzieci śpią) czy oskrobanie warzyw na obiad w jednym rzucie. O segregacji ubrań nie wspomnę, chyba że jako segregację uznać eliminację wszystkich rzeczy, które dzieci wyciągną na środek salonu. W sumie każde kryterium dobre. 

A teraz wyobraźcie sobie niespieszne, więc dokładne odkurzanie, czyszczenie, polerowanie. Odkładanie rzeczy na odpowiednie kupki, nie będące kupkami niemowlęcymi; i zostające w tym stanie. Oraz możliwość zastosowania wszelkich chemicznych truciznopodobnych środków bez obawy, ze któreś głębiej się sztachnie lub nie daj boże spróbuje skonsumować.Dodatkową korzyścią jest to poczucie spełnienia przy każdej odkreślonej pozycji na liście, choćby to było tylko wyrzucenie śmieci czy przetarcie żyrandola.

Ale najważniejszy wydaje się być fakt, że sprzątanie bez dzieci pozwala na dłuższe zachowanie stanu uporządkowanego. Wiem co mówię, gdyż-albowiem przełom 2015/2016 spędziłam zgodnie z powyższymi wytycznymi. A uporządkowanie przestrzeni wokół siebie w jakiś tajemniczy sposób uspokoiło i mnie. Szybko więc przebolałam te trzy minuty, które zajęły dzieciarni przywrócenie stanu poprzedniego po przekroczeniu mieszkania.

Sposób drugi.
Nie rób listy. Nic nie skreślaj. Nic nie planuj. Albo inaczej. Zaplanuj, ale tylko te rzeczy, których normalnie nie zrobisz z dzieciarnią, ale nie obejmujące prac porządkowo-organizacyjnych. Pierwszym krokiem niech będzie pozbycie się wyrzutów sumienia i zamknięcie oczu na ewentualny nieład w hacjendzie. Lista może być długa, ale! w tym przypadku nie skupiasz się na skreślaniu, ale doznawaniu. Kryterium jest jedno - te dwadzieścia cztery godziny mają być tylko i wyłącznie dla twojej przyjemności. I tenże sposób wdrożyłam ostatnio. 
Moja lista była krótka i jak najbardziej moja - odwlekany od wieków szoping skupiony na matce oraz zaspokojenie serialoholizmu. Na szmaty wydałam dosłownie połowę wypłaty, średnia godzinowa pozbywania się forsy była zatrważająca (dzięki ci, o mężu! za naukę zakupów po męsku ;), lecz dzięki temu mogę mówić o pewnej oszczędności,m w tym wypadku czasu. Zaopatrzywszy się ponadto we wszelkie akcesoria serialoholika (cydr, czipsy i grejpfruty, by przełamać czymś zdrowym) aż do bólu niemalże, ale z jaką przyjemnością spędziłam kilka dobrych godzin w towarzystwie bardzo złych ludzi. Spędziłabym jeszcze więcej, ale dnia następnego czekali na mnie zaoczni, więc rozumiecie, że nie mogłam ich zawieść.

Nie mnie oceniać, który sposób na matki samoczas lepszy. W sumie to chrzanić wszelkie sądy. Wiem natomiast, że jest jeden kluczowy czynnik omawianego samozadowolenia - dostąpienie cudu dwudziestoczterogodzinne wolności całkowitej. I wiecie co? Zamiast się już dalej rozwodzić, chcę wam wszystkim, matkom i ojcom sumiennie poświęcającym się żmudnej codziennej opiece nad dziećmi, życzyć jednego. Oby i na was spływało jak najczęściej!

0 komentarze:

Prześlij komentarz