Na początek prywata.
Są takie dni, gdy literalnie padam na twarz i doceniam to, że dziecko woli tatę. Nie powiem, że do końca przebolałam fakt posiadania wzorcowego egzemplarza "córuni Tatunia", ale nie mogę się pogodzić z krzywdzącą acz zaskakująco często wyrażaną opinią, że mężczyzna dzieckiem się nie zajmie tak jak kobieta, czytaj: nie zrobi tego dobrze. Ok, nie zajmie się jak matka, ale zajmie się jak ojciec. Równie dobrze, choć czasem inaczej.
![]() |
Źródło |
Szczerze? Ojce na przegraną skazani są jedynie w kwestii karmienia piersią - reklamacje kierować do Matki Natury. W pozostałych przypadkach, jeśli wykażą chęć (zazwyczaj wykazują) i im się to umożliwi (tu Matki popatrzcie szczerze w lusterko) to świetnie zajmują się dziećmi. Nie piszę o przypadkach patologicznych: uzależnionych, z zaburzeniami emocjonalnymi, wykazujących agresję itd. ale i w takich przypadkach można się pozytywnie zaskoczyć.
Gdy na świat przychodzi dziecko, to naszym (matek i ojców) zadaniem jest nie tylko wychować dziecko, ale wychować siebie nawzajem w kwestii dziecka posiadanego. O czym piszę? O tym, że to w dużej mierze my i tylko my definiujemy jak w naszej rodzinie będzie wyglądać podział rodzicielskich obowiązków. I nie można tu całą winą obarczyć tylko matki (że nie wymagają) lub ojców (że są leniwi czy ze strachu się nie tykają).
Obgadajmy wcześniej temat, zamiast czekać na ostatnią chwilę i poddać się jakoś-to-będzie-izmowi. Rozmowa odnośnie wyobrażeń/obaw/wymagań uspokaja obie strony i pozwala co nieco zaplanować (choć wiemy, jak to jest z planowaniem przy dziecku ;) Najgorsze to poddać się stereotypom, że matka wie najlepiej, bo ma instynkt, a ojciec będąc niezgrabnym zapewne krzywdę dziecku, choćby niezamierzoną, uczyni.
Ok, dziecko już jest. Co dalej? Zaproponuję Wam Matki drogie kilka chwytów.
1.Bądź wygodna.
Niech Ci ojciec dziecko do piersi przyniesie. Niech nakarmi butlą w nocy. Niech sam dziecko wyjące uspokaja. Dlaczego tylko Ty masz się nie wysypiać? I nie ma, że ojciec do roboty chadza, a Ty w domu z dzieckiem, więc budzić nie będziesz. Ustalcie chociażby dwa-trzy dni w tygodniu (lub weekendy) gdy ojciec jest na dziecka nocne zawołania.
2. Wymagaj i nie ułatwiaj.
Nie chwal za perfekcyjnie przewiniętą pieluchę czy idealnie podgrzany obiadek. Nie dziękuj rzewnie za każde nocne wstanie. Nie rób z ojca niedołęgi, dla którego dziecko urobione po pachy to wyzwanie. Toż to zwyczajna rodzicielska codzienność.
3. Nie zastępuj.
Nie wyrywaj z ręki kremu, bo niedokładnie zadek smaruje. Nie oceniaj kolorystycznego dopasowania spódniczki do rajtek (tu biję się w piersi, że miałam takie epizody, zmądrzałam!). Nie strofuj, że za dużo bałaganu przy zabawie robią. Nie wyolbrzymiaj, gdy coś nie wyjdzie. To prosta droga do zniwelowania wszelkich ojcowskich chęci. "Bo ona i tak zrobi to lepiej". A jeśli Cię nosi to przypomnij sobie swoje porażki macierzyńskie. Pomogło prawda?
4. Zaufaj!
Zostaw ich sam na sam. Wyjdź do fryzjera, spotkaj się z psiapsiółą na plotach albo zwyczajnie zabarykaduj w sypialni z karteczką "Nie przeszkadzać! Odsypiam ostatnie pół roku!". I nie ulegaj pokusie sprawdzania, czy i jak sobie radzą. Prawda jest taka: radzą sobie świetnie!
5. Zostaw ojcu miejsce.
Niech mają swoje zabawy, swoje rytuały, swoje tajemnice. Nie wymagaj tłumaczenia się ze wszystkiego i pytania o każdą drobnostkę. Czasem trzeba się wycofać, by umożliwić nawiązanie tej unikalnej ojcodziecięcej więzi.
Dziecko zazwyczaj posiada i mamę i tatę. Stąd, obowiązek zajmowania się dzieckiem - od wieczornego kąpania do wskazywania różnic miedzy dobrem i złem należy do dwojga! Tak, do dwojga rodziców. I nie dajmy sobie wmówić inaczej.
To co? Podrzucamy dziecię w ramiona tatusia, niech świętuje swój Dzień Ojca!! (A my szykujemy domowe spa ;))
0 komentarze:
Prześlij komentarz