Widzę i słyszę, jak flufczysz na psie odchody walające się po chodnikach, trawnikach i parkach. Z obrzydzeniem opisujesz stan dzieci wytarzanych w brązowej mazi, bo jakiemuś psiarzowi nie chciało się zaopatrzyć w najzwyklejszą foliówkę. A gdy twoja pociecha skitra się na placu zabaw, by walnąć kupsztala, to wszelkie zasady magicznie znikają.
Sama mam dzieci. Zbyt dobrze znam numery, jakie potrafią odwinąć, gdy się odwrócisz na te nawet nie przysłowiowe 3 sekundy. Wiem, jak są sprytne i szybkie, gdy chcą coś osiągnąć. Rozumiem ich niezdolność dorosłej kontroli nad tym, co burczy im w środku. Że nie ma czasu, by donieść do domu czy innego przybytku wspólnego. Wypadki chodzą po ludziach, a po rodzicach to już w szczególności. Ale nawet jeśli dziecko narobi na placu zabaw, ulicy czy parku (nie oceniam, nie potępiam, bywa!), to weź to łaskawie posprzątaj.
Gdy jednak wciąż niezmiennie upierasz się, że nie sięgniesz po tę kupę, nie zniżysz się do poziomu i w sumie dobrze ci z tym, to wskaż mi proszę chociażby racjonalną przyczynę. Nawet ci pomogę.
Bo nie masz foliówki.
To po kiego czorta nosisz zawsze w torebce te wszechstronne chustki nawilżane, jak nie do przypadków wyższej konieczności? Z braku laku i zwykłe wystarczą. Pfff....
Bo się brzydzisz.
Swego dziecka brzydzisz? Jego tyłka? Jego kupy? Co dzień od narodzin ten tyłek wycierasz. Kupska zmywasz i to nie przez miesiąc, a kilka lat z rzędu.
Bo i tak się zaraz rozłoży, w końcu to natura.
To wskaż mi różnicę w naturze psiego i dziecięcego odchodu? Oba brązowe i tak samo nie pachną różami.
Bo liczysz, że nikt nie zauważy.
Serio? Nikt nie zauważy? A jak twe dziecko na forum zabawowym wrzaśnie, że zrobiło kupę w krzakach, to też się będziesz dzieciaka wypierać? Kłamstwo wmawiać? Nu, nu, nu, niewychowawczo...
Bo się wstydzisz (za dziecko).
Deal with it! Nie pierwszy, nie ostatni raz. Wpisane w cyrograf. Twoje dziecko, twoja odpowiedzialność, twój obowiązek sprzątania. I nikt słowem złym nawet nie mruknie, a pewna jestem raczej wspierającego uśmiechu. Więc plus 100 punktów normalności rodzica.
A jeśli masz jakiś inny, bardziej sensowny argument na zignorowanie problemu, to proszę, chętnie wysłucham. Mam czas szorując buty z kupsztala dziecka twego.
Mimo wszystko mam szczęście, że to tylko buty.
0 komentarze:
Prześlij komentarz